Sława Przybylska zachwyciła w Opolu. Spotkała ją jednak pewna "tragedia"
Sława Przybylska wystąpiła na 61. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Miało to być uhonorowanie jej wieloletniej karier na polskiej scenie muzycznej. Wstępnie piosenkarka miała zaśpiewać o 22:45, jednak przez różne sytuacje, wystąpiła dopiero po północy.
- Niestety było spore opóźnienie i pani Sława wyszła na estradę dopiero przed północą. W jej garderobie było zimo i niestety trochę się podziębiła. [...] Byłem na widowni i oglądałem występ, nagle wbiegł na scenę pan z obsługi technicznej i wyrwał jej mikrofon. Pani Sława nie miała chwili, by cokolwiek powiedzieć i się przywitać. O mały włos nie wywrócił jej na scenie. To dla mnie skandal - powiedział dla "Faktu" Krzysztof Rydzelewski, menadżer gwiazdy.
Jak się okazuje, sama gwiazda była zawiedziona podejściem wokół tej sytuacji.
- Zaskoczyło mnie, że ktoś nagle wyrywa mi mikrofon, a ja chciałam jeszcze kilka słów powiedzieć. Chciałam powiedzieć o publiczności opolskiej, a niestety mikrofon został mi zabrany. Wynika to prawdopodobnie z pośpiechu i z tego, że były opóźnienia i nagle zaistniał taki nieprzyjemny moment - powiedziała Sława dla Pomponika.
Jak się okazuje, nikt jej nie przeprosił za zaistniałe zachowanie.