Gessler swoim kunsztem i wiedzą wyciągnęła pana Sławka nie tylko z tarapatów zawodowych, ale też odmieniła jego życie. Losy jego małżeństwa wisiały na włosku. Chojnowski zdecydował się na odważny krok. Aby ratować restaurację, w którą zainwestował znaczne środki, musiał opuścić rodzinny dom i zamieszkać w lokalu. - Nie stać nas było na zatrudnianie ludzi. Restauracja była oddalona o 30 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania, więc zrobiłem sobie w lokalu mój drugi dom, byłem stróżem, zajmowałem się logistyką, wszystko naraz, z biura zrobiłem sobie pokój. To, niestety, podzieliło moją rodzinę - mówi pan Sławomir.
>>> Gessler spłaciła dług
Ale kiedy zakwalifikował się do programu, powoli karta zaczęła się odwracać. Chojnowski, choć bał się, zaczął odnosić kulinarne sukcesy.
- Wszystko wyglądało rewelacyjnie, ale był strach, co potem. Prosiłem, aby Magda jeszcze została, pomogła mi ułożyć na nowo menu, ale powiedziała wtedy wprost: "Sławek, ja za ciebie wszystkiego nie zrobię. Dałam ci pomysł, dałam ci narzędzia i to, co ty z tym zrobisz, to jest twoja sprawa" - wspomina. "Jeżeli zrobisz to wszystko, co ci przekażę, i powielisz to w 100 procentach, to nie można tego zepsuć" - tak restaurator relacjonuje rozmowę z Gessler. Restauracja nie dość, że się utrzymała, to radzi sobie świetnie, a rodzina pana Sławka znów jest w komplecie.