Widziałem świetną grę aktorów, ale postacie nie było pogłębione, film sprawiał wrażenie zbioru scenek, za luźno ze sobą połączonych. Jestem dość wyrobionym widzem, ale czułem się zdezorientowany. O tym wszystkim powiedziałem Patrykowi. Sam pytał. Byłem szczery. Mówił, że taki sposób opowiadania jest jego znakiem rozpoznawczym, jego pieczęcią. Rozumiem, ale dalej twierdzę, że ten film mógłby być lepszy, gdyby Vega zatrudnił scenarzystę panującego całkowicie nad wszystkimi emocjami widza. A ja dostałem za dużo. Za dużo poetyk, za dużo postaci, za dużo wątków, przez to ucierpiała moja potrzeba katharsis, po którą między innymi przychodzę do kina.
Więc wszystko sobie przemyślałem, poinformowałem reżysera i myślałem, że załatwione, że mogę odłożyć na półkę. I tu zaczął się problem. Bo zauważyłem, że ten film się we mnie kręci. Ja cały czas o nim myślę. Nie chcę, a myślę. Nie zgadzam się z wieloma ocenami zawartymi w filmie, wiele scen uważam za niepotrzebne, tylko, że moja świadomość każe mi mnie przekonywać, że ja się nie zgadzam. A tymczasem ten film wlazł we mnie przez pory skóry i nie chce wyjść. Te postacie, gra aktorska wielu osób, rosną we mnie i chcą ze mną rozmawiać. Siedzę teraz w domu, piję kawę i rozmawiam z tym wstrętnym ordynatorem z filmu, którym gardzę i który mi się tłumaczy, a ja go chyba jakoś rozumiem. To bardzo ciekawa rozmowa ze skończoną powszechnie szanowaną świnią. Jestem dla niego brutalny, a on cyniczny. Właśnie myślę, czy można odłączyć swoją miłość od respiratora i widzę jak Dygant głaszcze jego dłoń. Można? A ty, co być zrobił? Widzę prymitywną postać graną przez Oświecińskiego, który stał się absolutnie rasowym aktorem kradnącym uwagę widza i widzę, że poprowadziłbym go trochę inaczej. Dlaczego Patryku nie pokazałeś mi, jak zmienia się psychika Olgi Bołądź po wielu operacjach plastycznych? Metamorfozę ciała zrozumiałem, metamorfozy umysłu i mentalności nie. Właśnie też nad tym myślę. To możliwe? Takie szybkie nasiąkanie złem pieniądza? Chwilami myślałem, że oglądam Kieślowskiego, ale widzowie byli w to brutalnie wrzucani, sami musieli wypływać na powierzchnię i łapać oddech. Kręci się we mnie realistyczny cud narodzin i ta oburzająca, wyrywająca serce scena dziecka zostawionego po aborcji na śmierć w misce. Dlaczego mi to pokazałeś? Jakaś część mnie nie chce nawet o tym wiedzieć, a Ty mi to pokazałeś. Ja tego filmu nie potrafię odłożyć na półkę, bo oni, z tego filmu, ciągle czegoś ode mnie chcą. Ja tym bohaterom wszystko wyjaśnię, wszystko sobie uporządkuję i może nawet będę z tych porządków trochę mądrzejszy. Może. Nie wiem jeszcze. Po premierze filmu byłem poirytowany jego pozorną powierzchownością i "gapowatością". Dziś wiem, że te obrazy wlazły we mnie i sobie łażą, a ja muszę z nimi coś zrobić. Nie pamiętam, żeby jakiś film zrobił mi ostatnio to, co zrobił mi "Botoks". Ale scenarzystę, to Ty sobie Patryk zatrudnij.
ZOBACZ: Black&White na Botoksie [GALERIA]
PRZECZYTAJ: Botoks Patryka Vegi - pierwsze wrażenia aktorków po przeczytaniu scenariusza: "Byłem w szoku"
POLECAMY: Tajemnica ciała Bołądź w Botoksie. Jak ją oszpecili? VIDEOBLOG