Słynny Grucha w filmu "Chłopaki nie płaczą ma 4 tys. gaży
Mirosław Zbrojewicz zdradził, jak wygląda codzienna rzeczywistość w życiu aktora. Wielu fanów patrząc na ludzi występujących na scenach teatrów, wyobraża sobie, że zarabiają oni kokosy i nie muszą się martwić tak przyziemnymi sprawami, jak ceny chleba, masła czy jajek. Mit na temat luksusowego życia aktorów obalił słynny Grucha z z kultowego filmu "Chłopaki nie płaczą". Dla wielu artystów, którzy nastawiali się na życie w luksusie, to prawdziwy dramat. Jak są średnie zarobki aktora w Polsce? - Średnich nie ma. Jest grono aktorów, którzy całkiem nieźle żyją, ale to nie są też jakieś fortuny oligarchiczne. Bywają bardzo dobre pieniądze, ale dostęp ma do nich stosunkowo niewielu z nas - podkreślił Mirosław Zbrojewicz w rozmowie z portalem naTemat.pl. - Codzienna powszechność polskich aktorów to jest bieda. Ja w teatrze, po tych wszystkich latach pracy, mam 4 tys. zł gaży – to jest na progu najniższej krajowej, zawsze - dodał popularny Grucha.
Zarobki aktorów w Polsce. Mirosław Zbrojewicz mówi o granicy biedy
Mirosław Zbrojewicz zwrócił uwagę na to, że za spektakle aktorzy też dostają pieniądze. Raczej jednak nie są to kokosy. - Są teatry, które płacą 200 zł za wyjście na scenę, niezależnie od wielkości roli, są i takie, które płacą 400, 600 czy 800 zł. Więcej – rzadko. To jest naprawdę na granicy biedy. A ten zawód polega również na tym, że nie zawsze mamy tę pracę i mam tego świadomość, że jutro nikt może nie zadzwonić. Mam to z tyłu głowy - zaznaczył aktor. To jednak nie wszystko, co ma do powiedzenia w sprawie zarobków słynny Grucha.
Pod naszym artykułem znajduje się Quiz Żony Michała Wiśniewskiego. Ile ich było?
Aktorzy w teatrze są na tej samej drabince, co personel sprzątający. Wszyscy inni są wyżej. Dorabiamy na spektaklach i mnie z teatru uda się czasami wyciągnąć 6 tysięcy. To jest też poniekąd odpowiedź na pytanie, czy nie mamy dosyć tych pieniędzy. A ja mam jeszcze inne pytanie: czy znamy kogoś, kto miałby ich dosyć? Ja nie kradnę tych pieniędzy, nie zdobywam ich, eliminując kogoś. Dzwonią do mnie z propozycją, ja udaję, że się zastanawiam i mówię "tak". Tyle - dodał Mirosław Zbrojewicz.