Zdaniem informatorów "The Sun" substancje uspakajające zostały przesłane z Los Angeles do Kalifornii. Rzekomo miały być zaadresowane do Nicole Alvarez, matki syna doktora Conrada Murraya (57 l.).
Murray konsekwentnie zaprzecza, jakoby miał celowo doprowadzić do śmierci Michaela Jacksona. Prokuratorzy są jednak innego zdania i uważają, że Murray specjalnie podał Królowi Pop zbyt dużą dawkę propofolu, a także innych leków uspakajających.
Parz też: Lekarz Michaela Jacksona, Conrad Murray, zacierał ślady zamiast ratować Jacksona
Tim Lopez, właściciel specjalistycznej apteki w Los Angeles zeznał, że Murray zamówił u niego 255 fiolek propofolu, ale nie wspominał, że trafią one wyłącznie do Michaela Jacksona. Lopez był przekonany, iż duże zamówienie wynika z dużej liczby klientów Murraya.
Zdaniem Lopeza lekarz Jacksona nalegał, by nie dostarczać leków osobiście.