O śmierci Patryka Kalskiego, do której doszło 1 stycznia, jako pierwszy poinformował "Dziennik Bałtycki". Mężczyzna pasjonował się koszykówką, ale był również trenerem strzelectwa. Prowadził własną strzelnicę w Kolibkach, gdzie był jednym z instruktorów. Już kiedy spotykał się z Dorotą Gardias, pisało się o nim jako o przedsiębiorcy, ponieważ jego firma zajmowała się nagłaśnianiem trójmiejskich klubów, m.in. w Zatoki Sztuki, o której ostatnio znów głośno jest za sprawą poszukiwań Iwony Wieczorek. Był też wykładowcą akademickim na AWFiS w Gdańsku.
Zobacz: Patryk Kalski nie żyje. Miał opowiedzieć mediom o Zatoce Sztuki, nie zdążył
W sieci pojawiło się mnóstwo spekulacji na temat śmierci Patryka Kalskiego. Głos zabrała nawet jego matka, która opublikowała tajemniczy wpis w mediach społecznościowych. - Krwawi mi serce. Tak bardzo go kochałam. To mój syn. Zawsze był szczery i widział prawdę. Czy musiał zapłacić za to najwyższą cenę? - napisała w komentarzu, który cytuje Pudelek.
Wiadomym było, że prokuratura zleciła sekcję zwłok Kalskiego. Teraz poznaliśmy jej wyniki. - Ze wstępnej opinii wynika, że przyczyną zgonu mężczyzny była niewydolność krążeniowo-oddechowa. Na tym etapie nic nie wskazuje na udział osób trzecich – powiedziała w rozmowie z portalem tvp.info prokurator Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.