Wiadomość o śmierci Prince'a poruszyła jego fanów na całym świecie. Gdy 12. kwietnia znaleziono jego ciało w willi w Paisley Park, policja na podstawie braku widocznych śladów, od razu wykluczyła popełnienie przez niego samobójstwa. Nie podano do tej pory przyczyny śmierci artysty, a wyniki badań toksykologicznych nie zostały jak dotąd ujawnione.
Chris Romeo Gaither ochroniarz Prince’a od 2012 roku nie wierzy w doniesienia mediów, jakoby jego pracodawca mógł być uzależniony. Ma nadzieję, że raport ze śledztwa w sprawie śmierci gwiazdy raz na zawsze utnie wszelkie spekulacje.
- Pakowałem codziennie jego torby. Miesiącami towarzyszyłem mu w trasach koncertowych. Więc jeżeli ktokolwiek był uzależniony, to nie dałoby się tego ukryć. Musiałbym o tym wiedzieć. Czasami miał problemy, szedł do lekarza i on mu coś przepisywał. Ale jeśli chodzi o nadużywanie, to nie byłby on. Jeśli chodzi o zdrowie, on żył najzdrowiej (…) Naturalnie miał więcej energii niż ktokolwiek inny - powiedział w wywiadzie dla CNN i dodał - To było naprawdę piękne pracować dla kogoś tak znanego jak Prince. Doceniamy pamięć o nim i wszystko co zrobił dla tego świata i dla przyszłych generacji.