Mac Miller zmarł w piątek 7 września we własnym domu w San Fernando Valley w hrabstwie Los Angeles w południowej Kalifornii. Około południa ciało 26-letniego artysty znalazł jego przyjaciel, który od razu zawiadomił policję. Jak donosi portal TMZ przyczyną śmierci byłego chłopaka Ariany Grande było przedawkowanie narkotyków. Mac Miller w przyszłym miesiącu miał ruszyć w trasę koncertową promujący jego album „Swimming”.
Śmierć rapera bardzo poruszyła Kubę Grabowskiego, występującego jako Quebonafide. W długim wpisie na swoim Instagramie napisał on: - Moja największa inspiracja. Postać, bez której nie byłoby w moim życiu tego wszystkiego co jest teraz. Chciałbym, żeby każdy kto tytułuje się jako fan tego co robię zapoznał się z jego sylwetką, bo nie było dla mnie muzycznie nikogo tak ważnego.
Następnie kontynuował: - Czuję się jakby zmarła cząstka mnie, jakby zmarł mój rok młodszy mentor, jakby zmarł mój przyjaciel. Wyparowało moje ostatnie marzenie i nadzieja na nagranie kawałka albo chociaż zamienienie kilku słów z tym gościem. Nigdy nie przestałem się o to starać i z pełnym przekonaniem mówiłem, że to zrobię. Nie zrobię. Jestem kompletnie zdruzgotany - pisze 27-latek. Dziękuję za wszystko Mac, Twoja muzyka była ze mną od samego początku, od Twojej pierwszej płyty, we wszystkich dobrych i złych momentach. Nigdy w nią nie zwątpiłem. Spoczywaj w pokoju.
Śmierć Millera poruszyła polskiego rapera do tego stopnia, że... ogłosił zawieszenie kariery. Jak napisał: - Przede mną długa przerwa. Dziękuję wszystkim za towarzystwo w tej cudownej historyjce.