Choć dziś w śniadaniówkach prezenterkami są aktorki, tancerki czy modelki, kiedyś programy telewizyjne prowadzili wybitni dziennikarze. Jednym z nich był Krzysztof Szewczyk, który karierę z mediami zaczynał w Polskim Radiu. Widzowie pokochali dzięki takiemu programowi jak "Wideoteka dorosłego człowieka", który współprowadził z Marią Szabłowską (77 l.). Kiedy dwójkowa produkcja przestała być emitowana, prezenter nieco usunął się w cień i wrócił do pracy w radiu - najpierw Radiu Złote Przeboje, następnie Radiu Pogoda. Niewiele osób zdawało sobie jednak sprawę, że choć świetnie wiodło mu się w życiu zawodowym, prywatne praktycznie legło w gruzach. "Spada na ciebie śmiertelna choroba" - wspomina.
Śmiertelna choroba zaatakowała Krzysztofa Szewczyka. "Usunięto mi kawałek ucha
Krzysztof Szewczyk to nie tylko wybitny dziennikarz, ale i przedsiębiorca. Prowadzi firmę, która działa w branży kosmetycznej. Choć na emeryturę się nie wybiera, pewnego okresu w swoim życiu zapewne nie będzie wspominał najlepiej.
- Miałem taki mały strupek na uchu, był sobie tam latami. Nagle z dnia na dzień zaczęło mi się to powiększać. Żona zrobiła zdjęcie, wysłaliśmy je do znajomego dermatologa, on mówi: „To jest niebezpiecznie”. Spada na ciebie śmiertelna choroba. Tysiące myśli, zwłaszcza w nocy, gdy się nie śpi i się myśli. Różnych myśli, np. chciałem koszulę kupić czy skarpety i tak myślałem, czy warto jeszcze. (…) Pomysły głupie, np. „Jak będzie na pogrzebie?” - mogli usłyszeć widzowie.
W miarę szybki kontakt ze specjalistą poskutkował szczęśliwym zakończeniem. Dziś dziennikarz nie narzeka na zdrowie.
- Nie miałem na szczęście chemii, miałem radioterapię. Udało się, lekarz pomógł mi wyjść z tego. Usunięto mi kawałek ucha, trochę węzły chłonne.
Jednocześnie Szewczyk zaapelował do widzów, by nie lekceważyli nawet najdrobniejszych zmian na ciele. Zwrócił uwagę, że ludzie często smarują kremami ochronnymi jedynie twarz, zapominając o uszach.