Poważne problemy ze zdrowiem wykluczyły Smolenia z życia zawodowego. W 2008 roku przeszedł bardzo ciężkie zapalenie płuc i podejrzewano u niego także gruźlicę. Potem było już tylko gorzej. W 2010 zasłabł i trafił do jednego z wrocławskich szpitali. Wszczepiono mu rozrusznik serca. Przeszedł jeszcze cztery udary, z czego dwa ostatnie - w marcu 2015 i w kwietniu tego roku. Był kompletnie sparaliżowany, stracił też mowę i swoją witalność. Żmudna rehabilitacja totalnie go wycieńczyła. Niejednokrotnie tracił nadzieję i odmawiał współpracy z rehabilitantem, nie widząc sensu życia. Ale nastąpił przełom i aktor odzyskał radość. W jego życiu pojawił się ktoś, dla kogo satyryk chce żyć.
- Pan Bohdan zażyczył sobie pieska, dostał go, jak tylko wrócił po czerwcowym pobycie w szpitalu do domu. Taki urodzinowy prezent - mówi nam Joanna Kubisa z Fundacji Stworzenia pana Smolenia. Dla artysty piesek piesek rasy border collie stał się sensem życia. - Nazwany został Lucky, ponieważ pan Bohdan, jak go zobaczył, powiedział, że jest bardzo szczęśliwy - zdradziła Joanna Kubisa.
Teraz artysta odzyskał radość życia i ponownie zaczął udzielać się w swojej fundacji. Pan Bohdan postanowił też, że jego piesek będzie miał towarzyszkę życia.