- A, rzeczywiście, zapomniałem, a to już niedługo. I znowu będzie samotność... Nie potrafię myśleć na długi dystans. W urodziny będę akurat przed premierą. I znowu się będę denerwował - mówi pan Jerzy.
Wydawać by się mogło, że lekko dramatyzuje. Ależ nic z tych rzeczy. Dla Stuhra każda sztuka z jego głównym udziałem czy też przez niego przygotowana to świętość. Przestaje się wtedy liczyć nawet rodzina. I jak wspomina żona artysty Barbara Stuhr, w latach 80. omal nie doprowadziło ich to do rozwodu.
Zobacz także: Tak rak niszczył Stuhra. Mdlał znienacka, potrafił ocknąć się z twarzą w talerzu zupy