- Pani Weronika uważała, że szkaluję dobry wizerunek jej męża - mówi "Super Expressowi" Blautenberg.
W sobotę opisywaliśmy historię pana Leszka, który 5 lat temu wystąpił w reklamie sklepów MarcPol. Nie spodobało się to Pazurze i Marczuk. Pozwali sklep do sądu. Powód? Reklama sugerowała, że to Pazura promuje sklep.
- Słyszałem, że pani Marczuk uważała, że zepsułem wizerunek jej męża - mówi Blautenberg i nie ukrywa, że ta opinia go boli.
- Nie robię mu obciachu, prowadzę się dobrze. Nie jestem spod budki z piwem! Jestem wychowawcą dzieci, byłym sportowcem. Pomagam ludziom. Gdy brat Czarka, Radek (41 l.), miał wypadek, to oddałem dla niego krew - wylicza zasmucony mężczyzna.
Blautenberg poznał Weronikę Marczuk w 1998 roku na planie filmu "Kilerów 2-óch". Spotkania nigdy nie zapomni.
- Już wtedy dostałem sygnał: "Uważaj ptaszku, to mi się nie podoba". Pamiętam, reżyser Juliusz Machulski zażartował do niej: "Przyjechał twój drugi mąż". Podała mi rękę od niechcenia - wspomina.
Blautenberg myślał, że na tym koniec.
- Ale nie. Potem, już po filmie, pani Marczuk dzwoniła do agencji reklamowych z prośbą, by mnie nie zatrudniać. Dużo na tym straciłem - mówi smutno Leszek.
Weronika Marczuk odkąd rozwiodła się z Pazurą, nie broni już jego interesów. Sprawa sądowa toczy się jednak dalej.