W kwietniu 2019 roku Sylwia Sz., znana trójmiejska hostessa i modelka, oskarżyła partnera zmarłej Anny Przybylskiej o brutalny gwałt. Do zdarzenia miało dojść w nocy z 12 na 13 kwietnia w apartamencie jednego z sopockich hoteli. Oboje się znali się od dawna. Gdy apartament opuścili ich wspólni znajomi, Jarosław Bieniuk miał rzucić się na kobietę, zakleić jej usta taśmą, związać, wyrywać włosy i zgwałcić.
Modelka Bieniuka DZIEŃ PO GWAŁCIE poszła na randkę [NOWE FAKTY]
Jednak nie magnez. Wiemy, co miała we krwi modelka od Bieniuka
Po wszystkim kobieta poszła na policję i złożyła obciążające Bieniuka zeznania. Były piłkarz sam zgłosił się na komisariat, by wyjaśnić sprawę. Po nocy spędzonej na dołku wyszedł na wolność za kaucją w wysokości 20 tys. zł, a prokuratura po zebraniu materiału dowodowego, zamiast o gwałt, został oskarżony o udostępnienie dwóm osobom narkotyków.
- Zebrany w sprawie materiał dowodowy nie dał podstaw do przedstawienia zarzutu doprowadzenia pokrzywdzonej do obcowania płciowego. Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty na podstawie art. 58 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii - udzielenie innym osobom narkotyków – mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Wczoraj przed sądem w Sopocie rozpoczął się proces byłego piłkarza, któremu grożą trzy lata więzienia. - Pan Jarosław Bieniuk jest niewinny. Żadnych innych komentarzy w tej sprawie nie będzie - oświadczył przed pierwszą rozprawą Dariusz Makowski, obrońca oskarżonego.
Proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Prowadząca sprawę sędzia Małgorzata Przybylska-Lewandowska przesłuchuje świadków. We wtorek zeznawała Sylwia Sz., której nie było na pierwszej rozprawie. Wiele wskazuje na to, że proces byłego reprezentanta Polski zakończy się w wakacje.
Czytaj "Super Express" bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie "Super Express" KLIKNIJ tutaj >>>