- To jest decyzja Macieja Orłosia, nie znam jej motywów. Myślę, że nie była łatwa. Żegnać się z programem i jego widzami po tylu latach na pewno wiąże się z emocjami. "Teleexpress" to Maciek i nic tego nie zmieni - powiedziała w rozmowie z "Super Expressem" Beata Tadla.
- Jest mi bardzo przykro, bo Telewizję Polską opuściły już wszystkie lubiane przez widzów twarze, które były wpisane w tę markę. One tworzyły ją, a ona tworzyła tych ludzi. Tylko, że marki już nie ma, rozsypała się w proch. Przyzwoitość nakazuje szukać miejsca gdzie indziej. Pozostawanie tam, to rysowanie sobie tatuażu na czole, a wiadomo, jak jest z tatuażami - ciężko ich się pozbyć. Szczególnie z twarzy, którą ma się jedną - mówi ostro o Telewizji Polskiej dziennikarka i dodaje: - Oczywiście, że nikt do niczego nie jest przyspawany i dziś już tak jest, że wszędzie należy się liczyć ze zmianą, w każdej branży. Nic nie jest do końca życia. Jeśli ktoś myśli, że my nie zdajemy sobie z tego sprawy, to jest w błędzie. Natomiast mamy prawo do oceny sytuacji i do niezgody na to, co się w mediach publicznych dzieje. A to nic innego, jak autodestrukcyjny proces, który spowoduje, że niebawem już nie będzie czego zbierać. Na szczęście jest wiele miejsc poza tą instytucją i tam trzeba sobie szukać miejsca - powiedziała.
Zobacz: Piotr Kraśko o kolegach z TVP: "Niech mają poczucie, że wykonują świetną pracę"