Spór pomiędzy Małgorzatą Rozenek-Majdan, a Kingą Rusin rozpoczął się w 2018 roku kiedy to pierwsza z pań została ambasadorka pewnej linii kosmetyków, której według PETA testowane są na zwierzętach. W sieci zawarzało, a oliwy do ognia dolała sama zainteresowana. - Walka o prawa zwierząt jest dla mnie bardzo ważna. Tylko ja nie wykorzystuję jej do promocji swoich kosmetyków, tak jak Kinga Rusin - powiedziała Rozenek.
Zobacz także: Mikołaj Krawczyk nie płaci alimentów na synów? Sprawą zajęła się prokuratura
Na odpowiedź Kingi Rusin nie trzeba było długo czekać - No dobra, nie będę udawać, że pada deszcz, kiedy na mnie plują. Dosyć tego pseudo Wersalu. Nie pozwolę, żeby wypindrzona, sztuczna lala, wdzięcząc się do kamery, przekreślała jednym koślawym zdaniem ideały, o które walczę od lat! Rozenek zarzuca mi wykorzystywanie w biznesie walki o prawa zwierząt. Co za żałosna próba obrony jej własnej hipokryzji! No i, pomijając bezczelność, gdzie tu logika!? Właśnie ze względu na prawa zwierząt zrezygnowałam z olbrzymiej kasy w Chinach, nie wchodząc tam z moją marką mimo wielu propozycji z tamtej strony! Czy Rozenek zrezygnowała z reklamy, czyli pieniędzy, kiedy dowiedziała się, że marka, z którą podpisała kontrakt, testuje produkty na rynek chiński na zwierzętach?! Z tego, co widzę, nie. Jedno mówi, a drugie robi. Widocznie dla niej nie istnieją wartości wyższe - liczy się kasa - napisała Kinga Rusin na Instagramie.
Podczas niedawnego wywiadu dla "Na Żywo" Małgorzata Rozenek-Majdan została zapytana, czy chciałaby spędzić wakacje na Kostaryce, gdzie aktualnie przebywa Kinga Rusin. - Myślę, że to by nie była przyjemność dla żadnej z nas - odpowiedziała celebrytka. W tygodniku pojawiła się także wypowiedź jednego z pracowników TVN, -Kinga wciąż uważa Gosię za osobę próżną i typową celebrytkę, ale zaczęła nowy etap i nie czuje, by była dla niej konkurencją - miał oni powiedzieć.