- Pan, świetny aktor dramatyczny, a tańczy w show i gra w serialu. Dlaczego?
- Na Ukrainie czy w Rosji też mamy show "Taniec z gwiazdami", ale przyznam się, że go nie oglądałem. "Ot, taka lekka rozrywka"- myślałem. Ale teraz, gdy tańczę, mogę powiedzieć, że to jest naprawdę cięż-ka praca. I sztuka... Zatańczyć tak, by było to podobne do tańca (śmiech). A mówiąc poważnie, każdy aktor marzy, by wciąż robić coś nowego. Dlatego dla mnie jest niezwykle ciekawe poznawać nową kulturę, pracować w innym języku.
- Gdzie jest pana dom?
- Zdecydowanie w Kijowie. Tam mieszkam, mam pracę, przyjaciół.
- Rodzinę?
- Moja rodzina nie jest duża. Mam mamę, która mieszka w Charkowie. Ojciec był Rosjaninem, mama jest Ukrainką, ale jej ojciec, czyli mój dziadek, był Polakiem. Nazywał się Jan Piatnicki. Czasem sobie myślę, że to przeznaczenie, że tutaj przyjechałem, wróciłem do korzeni.
- Czy to oznacza, że chce pan tu zostać?
- Nigdy o tym nie myślałem. Uważam, że zamieszkać w Polsce na stałe byłoby mi trudno. Nie wiem, czy pani rozumie... Tam mam rodzinę, przyjaciół, całe swoje życie.
- Pana krajan, Żora Korolyow, w jednym z wywiadów powiedział, że Polacy to nacjonaliści. Nieraz słyszał, że przyjechał tu i zabiera nam chleb.
- Po raz pierwszy przyjechałem do Polski w latach 90. XX wieku, kiedy znalazłem pracę na budowie w Częstochowie. Zamieszkałem u Piotrka, chłopaka z budowy. On i jego żona nie wzięli ode mnie ani grosza. Traktowali mnie niemal jak członka rodziny. Dziś gram w serialu "Na Wspólnej" i nigdy od kolegów aktorów nie usłyszałem złego słowa. Ja spotkałem w Polsce dobrych ludzi.
- Nie wierzę, że do polskiego filmu trafił pan z budowy?
- Nie, nie... Zobaczyłem kiedyś w naszej telewizji ogłoszenie, że w Moskwie odbędzie się casting do musicalu "Metro" Janusza Józefowicza. Przyjechało 5 tysięcy osób, wśród nich - ja. Spośród tych tysięcy wybrano dwudziestkę, w tym mnie.
- I co potem?
- Po miesiącu wróciłem na Ukrainę, by zagrać w filmie. Ale kontakty z Polski zostały, więc po pewnym czasie zaproponowano mi zagranie w serialu "Na dobre i na złe" oraz "Na Wspólnej". Wystąpiłem też w "Katyniu". To była mała rólka, ale jestem z niej bardzo dumny, bo mogłem pracować z Andrzejem Wajdą, który jest dla mnie mistrzem!
- Jak pan myśli, kto wygra "Taniec z gwiazdami"?
- Naprawdę nie wiem. Każdy z nas, tańczących, w każdym kolejnym odcinku myśli, że to może być jego ostatni występ, ma obawy, jak oceni go jury i czy spodoba się widzom. Przynajmniej ja tak czuję...
- Jest pan sławny na Ukrainie, teraz zdobywa popularność w Polsce. Daleko pan zaszedł... Kto jest z pana najbardziej dumny?
- Myślę, że mama. Mama, jak każda mama, żyje problemami swojego dziecka, bez względu na to, czy ma ono lat cztery, czy czterdzieści. Moja mama cieszy się, że pracuję przy nowych projektach...
- Nigdy się pan nie ożenił.
- Tak się złożyło.
- Może Polka?
- Może Polka.
- Jakie kobiety podobają się Olegowi Sawkinowi?
- W "Na Wspólnej" Borys mówi do Ewy takie zdanie, że czeka na prawdziwą kobietę...
-... A co to znaczy, prawdziwa kobieta?
- Dobra. To jest najważniejsze.