Po czterech miesiącach skończyło się śledztwo w sprawie bójki aktora w warszawskim klubie na Mokotowie. I mimo że prokurator uznał, że Alan doznał ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (miał krwiaka podtwardówkowego oraz obrzęk mózgu) i mógł stracić życie, sprawę umorzono. Udało się natomiast ustalić okoliczności wypadku. Alan niewiele pamiętał, zeznawali świadkowie.
- Z ustaleń wynika, że Mateusz B. i Andersz szarpali się na schodach przed klubem, trzymając się za ubrania. Schody były oblodzone. Jeden z nich poślizgnął się, pociągając za sobą drugiego - tłumaczy prokurator Paweł Wierzchołowski w rozmowie z "Super Expressem". - Wobec braku znamion czynu zabronionego nikomu nie postawiono zarzutów - dodaje.
Andersz ma jednak tydzień na złożenie zażalenia od decyzji prokuratury.