Sprawdziliśmy nowy biznes Chajzera! Cena? Powala! A co ze smakiem?

Filip Chajzer wreszcie dopiął swego i otworzył wymarzoną budkę z kebabem. Pierwszy dzień przyciągnął tłumy, nie obeszło się też bez wpadek... Sprawdziliśmy incognito, jak smakuje, ile kosztuje i czy warto czekać. Pomylone zamówienia, dzikie tłumy fanów i... smak "berlińskiego" mięsa w bułce, przynajmniej wedle opinii Chajzera. Jak wypadł kebab?

Filip Chajzer otworzył kebab. Nie bez problemów!

Filip Chajzer od jakiegoś czasu, a dokładniej odkąd TVN zrezygnował z pokazywania go na antenie, próbuje znaleźć sobie miejsce w życiu. Konkretniej - wejść w biznes gastronomiczny. Niestety - z różnych przyczyn - nie do końca mu to wychodzi. Najpierw wpadł na iście przełomowy pomysł - otworzenia śniadaniowni w Warszawie, która serwuje śniadania bez alkoholu. Mimo niezwykle oryginalnego i pomysłowego konceptu - nic z tego nie wyszło, bo wynajął wprawdzie lokal, ale nieprzystosowany do prowadzenia takiej działalności. Gdy ten projekt nie wypalił, skoncentrował się na innym swoim gastronomicznym marzeniu - budce z kebabem. Jak sam stwierdził, w Polsce nie ma dobrego kebaba jak w Berlinie, więc on zrobi taki, jak w Berlinie, tylko że w Polsce...

"Krótko - ruszamy o 12:00, adres to ul. Burakowska 14, patio biurowca Forest. 50 pierwszych kebsów za free! no, dajmy na to - za oznaczenie na socjalach jeśli będzie smakować... do zobaczenia" - poinformował 5 kwietnia na swoich profilach w social mediach, więc postanowiłam sprawdzić, o co tyle szumu.

Filip Chajzer najpierw wyleciał z "Tańca z Gwiazdami", a teraz to! Kolejna rewolucja w jego życiu!

Kebab od Filipa Chajzera. 1,5 godziny czekania!

Na miejsce dotarłam po godz. 13, kolejka była ogromna. Jakieś 20 minut po moim przybyciu obsługa poinformowała, że darmowe kebaby się skończyły, bo rozdali ich już aż 150. Liczyłam, że dzięki temu część oczekujących zrezygnuje, ale kolejka - niestety - nie skurczyła się. Oznacza to tyle, że ludziom rzeczywiście zależało, by spróbować tego "hitu" kulinarnego.

Sam Chajzer krążył wokół budki z uśmiechem na twarzy, pozował chętnie do zdjęć, udzielił kilku wywiadów, zagadywał oczekujących i każdemu opowiadał, że "przez dwa lata, co miesiąc" jeździł do Berlina, by spróbować wszystkich możliwych kebabów, przez co przytył. Ale wciąż ideału nie znalazł, co z kolei bardzo go ucieszyło, bo nie musiał "kopiować" po kimś, za to stworzył swój smak, gdzie - jeśli wierzyć jego słowom - wszystko: od bułki, przez mięso, po sos wybierał osobiście. Schudnąć po tych wycieczkach miał dzięki treningom do "Tańca z gwiazdami", z którego odpadł jako trzeci od końca.

Powiedziała o "Klątwie Chajzerów" i Filip odpadł! O co chodzi?

Wracając jednak do kolejki - średni czas oczekiwania pierwszego dnia to 1,5 godziny. Gdy niektórzy burzyli się na zbyt długi czas, Filip przekonywał osobiście, że "tak ma być". No ok. Jego pracownicy mieli nieco więcej pokory i przepraszali za kłopoty organizacyjne. Przekonywali przy tym, że to doszlifują w przyszłości, bo pierwszy dzień zawsze jest trochę chaotyczny - to fakt. Panowie z obsługi byli bardzo mili i zabawiali żarcikami, co umilało czekanie... Chajzer też dwoił się i troił, nawet osobiście czyścił kurtkę klienta, który oblał się sosem.

Kebab od Flipa Chajzera. Cena powala, co ze smakiem?

Niestety, gdy dotarłam do okienka, zmęczenie już mocno dawało mi się we znaki. Czas operacyjny - godz. 14:30. Mój "czek" zaginął, więc dopiero po jakimś czasie od zamówienia mogłam cieszyć się swoją bułą z dodatkami. Niestety - zabrakło w niej sałaty, bo się skończyła... Filip w tym czasie skoczył do "Żabki" po nową, ale inną niż pierwotnie... W każdym razie okazało się, że nie wyliczyli składników. Zamówiłam mały kebab z wołowiną (kurczak też na jakiś czas "wyszedł" i trzeba było na niego czekać jeszcze dłużej...) i sosami: miętowym, ostrym i mango - za radą pana, który sprzedawał te cuda.

Menu jest - na razie - proste. Duży kebab - do wyboru wege, kurczak, wołowina czy mięso mieszane - najdroższy to 44 zł. Mały najtańszy - 32 zł. Sosy do wyboru są w cenie. Zdaje się, że trzy to maks.

Muszę uczciwie powiedzieć, że - pomijając brak składników, kosmiczny czas oczekiwania, pomylone zamówienia i zaginione czeki - samo jedzonko było pyszne. Mięso - klasa, sosy oryginalne i bardzo dobre, ser robił robotę. Bułka była pełna warzyw na ciepło - między innymi marchewki i ziemniaków - i surowych - w tym pomidora i ogórka. Bułka - na mój gust niestety za twarda, ale to też pewnie "wina" tego kolejkowania zamówień. Ostatecznie - nie skreślam, jednak radzę się wstrzymać aż "szum" przycichnie i kolejki zmaleją...

Sam Chajzer szumnie zapowiada otwieranie kolejnych punktów w Warszawie, potem w Polsce. Oby tam organizacja nie zawiodła!

Marcin Prokop ocenia karierę Filipa Chajzera: "Jest on człowiekiem trochę pogubionym"

W galerii poniżej możecie uczciwie porównać ten, który Filip podał "do zdjęcia" i ten, który ja dostałam, gdy nikt nie wiedział, że jestem z mediów. Wnioski wyciągnijcie sami :)

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają