- Panie Jacku! panie Jacku! Mam dla pana prezenciki! - krzyczała na widok piosenkarza Polka, trzymając w dłoniach balonik i misia maskotkę.
Stachursky był nieco zmieszany i zaskoczony przywitaniem. Szybko się jednak oswoił. Patrzył z zachwytem na pięknie umięśnione nogi Beaty.
- Jestem fanką Jacka od wielu lat. Teraz mieszkam w Stanach już siedem lat, a pochodzę ze Śląska. Mam w domu wszystkie płyty Stachursky'ego i znam na pamięć teksty większości jego piosenek. Kiedy dowiedziałam się, że przylatuje do Chicago, postanowiłam go przywitać na lotnisku - powiedziała "Super Expressowi" przeszczęśliwa Beata.
Jacek nie miał wyjścia i poddał się tej słodkiej niewoli.Stany mogą poczekać!