Stan Borys posłał swoje psy do szkoły. Dostaną specjalne uprawienia. Szczegóły zaskakują
Psy to dla ludzi nie tylko ukochane pupile, ale i świetni pomocnicy. Potrafią prowadzić niewidomych, uspokajać chore dzieci, sprawdzają się także w terapiach osób z dolegliwościami lękowymi czy padaczką. A zdrowie Stanowi Borysowi od kilku lat nie dopisuje...
W 2019 roku artysta przeszedł udar niedokrwienny mózgu, po którym walczył z częściowym paraliżem ciała. Gdyby tego było mało, do przykrych wydarzeń dwa lata temu doszedł też zawał serca, a kilka miesięcy temu zmiany nowotworowe skóry. ZOBACZ: Stan Borys zachorował na raka! Artysta trafił pod nóż. Wiemy, jak się czuje [ZDJĘCIA]
Stan mierzy się też z chorobami współistniejącymi, ale jest bardzo dzielny. Codziennie jest rehabilitowany w Nowym Jorku, gdzie mieszka na co dzień. Nie przerywa też ćwiczeń podczas trwającej właśnie kilkudniowej wizyty w Polsce. Ale artyście pomaga nie tylko rehabilitacja. Okazuje się, że jego ukochane pieski także robią dla niego dużo dobrego. Wystarczy tylko, że... są przy nim. Tak jak podczas wizyty artysty i jego partnerki Anny Maleady w redakcji "Super Expressu", gdy wreszcie mogliśmy osobiście poznać Muzę i Apollo.
Żeby nie rozstawać się z psinkami nawet na chwilę, Stan i Ania musieli wysłać je... na szkolenie. Po nim uzyskają uprawnienia psów asystujących i będą mogły towarzyszyć gwiazdorowi w każdym miejscu - od szpitala aż po sklep. Na kursie uczą się m.in. zachowania w miejscach publicznych i dokładnego wykonywanie komend.
- Od kiedy mamy Apollo i Muzę, zauważyłam, że to one bardzo pozytywnie wpływają na samopoczucie Stana, ale i moje. Zwłaszcza po utracie naszych poprzednich psiaków... - mówi nam ukochana gwiazdora. - Pozytywna energia jest nam bardzo potrzebna do regeneracji i dobrego funkcjonowania w życiu. W naszym przypadku pieski robią to znakomicie i każdego dnia jesteśmy uśmiechnięci, mimo że borykamy się z wieloma problemami, jakie przynosi nam życie - dodaje Maleady.
Do tej pory Stan Borys nie mógł zabierać psów na rehabilitację.
- Ale kiedy wracałem do domu, witała mnie Ania i nasza kochana rodzinka - Apollo i Muza. Moje serce topnieje na ich widok i z powodu tego, co robią dla mnie już tyle lat - mówi nam wzruszony artysta.