Stanisław Wyganowski: Andrzej Łapicki był szczęśliwy z Kamilą ZDJĘCIA

2012-10-31 11:43

Doktor Stanisław Wyganowski (93 l.) przez 65 lat przyjaźnił się z Andrzejem Łapicakim (†88 l.). To on "oddał" mu kuzynkę za żonę, to on po latach odprowadził Łapickiego do grobu. Tylko nam były prezydent Warszawy zdradza kulisy z życia wielkiego aktora.

- Andrzej ożenił się z moją kuzynką Zofią. Była sama, bo pod koniec okupacji umarł jej mąż, później ojciec, brat zatruł się gazem... Była młodą wdową z małym synkiem. Zresztą znałem też jej pierwszego męża, to był mój kolega. Wtedy po wojnie zostałem chyba jedynym męskim krewnym z jej rodziny, więc poprosili mnie, Andrzej i Zosia, abym był świadkiem na ich ślubie. To był 1947 rok. Do dziś pamiętam ten budynek w Łodzi przy ul. Piotrkowskiej. Bo wtedy stolicą stała się Łódź, Warszawa była zniszczona. W Łodzi zamieszkali aktorzy, pisarze. Życie intelektualne, towarzyskie kwitło. Był taki klub w jednym z hoteli. Spotykaliśmy się tam, tańczyliśmy, rozmawialiśmy... A potem razem spędzaliśmy wakacje w Juracie, nie tylko nasze dwie pary, przyjeżdżali też inni aktorzy.

Wieczorami szliśmy piechotą do Jastarni na dancing. Andrzej lubił tańczyć... no, tak w miarę. Miał duże powodzenie u kobiet. Był bardzo atrakcyjny, przystojny, bystry. Był naprawdę miły w życiu towarzyskim.

Potem trochę nasze drogi się rozeszły, wyjechałem na kilka lat za granicę. Ale Zosia i Andrzej zapraszali mnie na każdą swoją okrągłą rocznicę ślubu. Uważam, że byli dobrym małżeństwem.

O ślubie z Kamilą dowiedziałem się z gazet. A potem do jednej z knajpek na Mokotowie weszli oni, młoda para. Serdecznie się przywitaliśmy, odprowadziłem ich do domu. Myślę, że był szczęśliwy z Kamilą, widać było obopólne zainteresowanie. Ona w stosunku do niego była opiekuńcza, a Andrzej mimo wieku był atrakcyjnym mężczyzną.

Ten związek nie robił na mnie egzotycznego wrażenia, wręcz miłe. Jak Andrzej reagował na nagłe zainteresowanie mediów życiem osobistym? Bimbał sobie. Miał dystans, był człowiekiem życzliwym dla otoczenia...

Kiedy umarł, rodzina poprosiła mnie, bym uczestniczył w kremacji. Zgodziłem się. Następnego dnia odprowadziłem przyjaciela do grobu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają