Przez pewien czas alkohol rządził życiem słynnej aktorki. Zdecydowała się opowiedzieć o tym ze szczegółami w swojej książce „Niejedno przeszłam”.
– Zdarzało mi się grać po alkoholu, ale rzadko. Koleżanki mówiły wtedy: „Trzymaj się kulisy”. Mogłam natomiast nie przyjechać na plan. Cała ekipa na mnie czekała, a ja niczym się nie przejmowałam. Zawalałam audycje w radiu – zwierza się gwiazda.
Nie przegap: Norbi chce od Dody wielkiej kasy! Aż ugięły się pod nią nogi. Ostra reakcja wokalistki
Aktorka podaje kilka powodów swojej ucieczki w alkohol. Jednym z nich była sodówka, która uderzyła jej do głowy w pewnym momencie kariery.
– Natłok obowiązków, do tego nieświadomość, że mogę mieć głębokie, dziedziczne problemy z alkoholem, niemożność uznania pewnych prawd, np. tego, że mogę jednak coś zmienić, jeśli mi się to życie nie podoba – to wszystko spowodowało moją ucieczkę od rzeczywistości. Za dużo dźwigałam. Zaczęło mi nie wychodzić to tu, to tam. I uciekłam w alkohol. Sodówa mi odbiła. Wydawało mi się, że zawsze będę cudna, młoda, śliczna, że będą propozycje. A jak zaczęłam zawalać, urwało się to i tamto, w końcu zrozumiałam, że cały czas trzeba walczyć o wszystko – wspomina Celińska.
Zobacz także: Nie uwierzycie, jak i z kim Maryla Rodowicz spędziła urodziny. Olała wszystkich!
Choć nie pije od lat, pani Stanisława jest pełna obaw, że jej problem może w każdej chwili wrócić. Bardzo uważa, by nie skusić złego.
– Trochę chorowałam, gdy rzuciłam picie, bo organizm domagał się swojej dawki alkoholu. Do tej pory nie wypiję (…) wszystkiego, co zawiera alkohol. Nie używam też perfum na jego bazie. Wolę nie przyglądać się kształtom butelek – bestia nie śpi. Powoli problem zniknął, ale nadal się boję, by nie wrócił… Papierosy rzuciłam po dwóch tygodniach. Wcześniej kilka razy próbowałam, ale ten nałóg to była jakaś zmora. Nadal jestem alkoholiczką, ale niepijącą od ponad 20 lat. Ważne jest, żeby wytrwać. A to nie jest łatwe – wyznaje szczerze.
Gwiazda rzuciła alkohol niemalże z dnia na dzień. Jest pewna, że to wszystko zasługa Boga.
– W moim przypadku to była kwestia cudu i wiary, Wiary Żywej. Bóg i Chrystus uchronili mnie, Hioba – którym się poczułam – przed dalszym ciągiem. Nie leczyłam się, nie zaszywałam, nie byłam na odwykach. Zostało mi to ODJĘTE któregoś pięknego dnia po wielu próbach, modlitwach, błaganiach. Dokładnie tak, jak mówię: ODJĘTE – i od tej pory nie wypiłam niczego, co ma w sobie alkohol. Od 23 lat. Szczerze powiem, alkohol nigdy mi nie smakował, ale człowiek jest taki durny, że pije. Dopiero kiedy się oddałam Bogu i zaufałam Chrystusowi, gdy wyznałam „Jezu, ufam Tobie”, tak jak święta Faustyna, dopiero wtedy przyszła do mnie Łaska z Góry. I mówię o tym, chociaż teraz jest to niemodne. Ale świat wróci do tych prostych prawd – mówi z nadzieją, że inni pijący również poradzą sobie ze swoim nałogiem.