Stanisława Celińska miała 23 lata, gdy zdobyła ogólnopolską rozpoznawalność. Sławę przyniosła jej rola w filmie Andrzeja Wajdy "Krajobraz po bitwie". Jej życie prywatne również świetnie się układało. Niedługo potem wyszła za mąż za aktora Andrzeja Mrowca, z którym doczekała się dwojga dzieci. Wydawałoby się, że wszystko w jej życiu świetnie się układa. Gwiazdorskie życie sprzyja jednak okazjom do imprezowania. Celińska coraz częściej zagląda do kieliszka. W dodatku ciężar sławy zaczął ją przerastać.
- Żeby sobie z tym poradzić, zaczęłam sięgać po alkohol. Pozwalał mi zapomnieć, że mam coraz więcej różnych spraw na głowie. Nim się spostrzegłam, byłam już na dnie - napisała w książce "Niejedno przeszłam".
Przez alkohol zaczęła mieć poważne problemy w pracy. Reżyserzy wiedząc, że nie można na nią liczyć, coraz rzadziej obsadzali ją w swoich produkcjach. W końcu Celińska totalnie zniknęła z ekranów, co tylko spotęgowało jej problem z alkoholem. Aktorka przyznała, że zaniedbywała też swoje dzieci. W końcu jednak przyszło otrzeźwienie i zdecydowała się walczyć o siebie i swoją rodzinę.
- Z osoby zdolnej, pięknej, która nie potrafiła tego uszanować i niszczyła dary Boże, stałam się szmatą, nikim. Ale nie byłam nikim w oczach Boga. Upadłam, lecz się podniosłam. Z nizin zaczęłam wołać do Boga: "Pomóż mi! Podnieś mnie! Sama nie dam rady! Tylko dzięki Tobie mogę zaistnieć". Zaczęłam się modlić i prosić, by Chrystus odjął ode mnie obłęd. Na nowo uwierzyłam, że Bóg istnieje, jest w stanie mi pomóc i mnie kocha. Głęboko zaufałam Opatrzności - powiedziała teraz w rozmowie z katolickim portalem Deon.pl