Justyna Steczkowska w wywiadzie dla tygodnika "Gala" opowiada o kulisach sposru z Dodą. Panie muszą razem współpracować w programie "Gwiazdy tańczą na lodzie", który Steczkowska wpółprowadzi, a Rabczewska jest w nim jurorem. Program jest na żywo, więc miliony telewidzów mogły usłyszeć, jak Doda mówi rywalce: "Nie dość, że daltonistka, to jeszcze głupiutka". Co na to zaatakowana piosenkarka?
- Ona w swoim życiu powiedziała już tyle głupot, że kolejna niczego nie zmienia. Byłabym zmartwiona, gdyby coś takiego powiedział mi np. Mariusz Treliński, Irena Santor albo śp. Gustaw Holoubek... Wtedy te słowa głęboko by mnie dotknęły, bo to są artyści, którzy w swoim życiu osiągnęli tak wiele, że byłoby mi wstyd, że mają o mnie takie zdanie. Opinia Doroty Rabczewskiej nic nie znaczy - tłumczy Steczkowska
Taka opinia z ust Steczkowskiej nie dziwi. Dziwi natomiast, ze dała się wciągnąć w nieciekawy spór, który nie pomaga jej telewizyjnemu wizerunkowi i karierze. Piosenkarka nie pozwala, by ją porównywać do Dody i postanowiła i na ten temat się wypowiedzieć.
- Dorota Rabczewska i Justyna Steczkowska to dwie skrajności. W muzyce, w sposobie robienia kariery, a przede wszystkim w życiu prywatnym. Moje życie i jej to dwa bieguny, jakby ona była biała, a ja czarna albo odwrotnie. Nic do siebie nie przystaje, nie da się tego połączyć. Nie oceniam ani tego, jak się zachowuje, ani tego, co robi. A jeśli komuś to się podoba, jego sprawa i nic mi do tego. Dla dziewczyn takich jak Doda też jest miejsce w showbiznesie, ale na innej półce. Po prostu - twierdzi Justyna.
Steczkowska przyznaje, że zupełnie nie rozumie ataków Dody.
- Byłam kompletnie zaskoczona, zażenowana i to było widać... niestety. Łatwo zejść do poziomu przeciwnika, ale sztuką jest się szybko pozbierać, stanąć prosto i poprowadzić program do końca. Ten atak był dla mnie zupełnie niezrozumiały. W scenariuszu nie było nic, co mogłoby ją urazić (...). Niepojęte jest dla mnie, że zaatakowała mnie już na wejściu, w pierwszym odcinku, a potem robiła to w każdym kolejnym. Po co, czemu to służy? Przecież ani ona, ani ja nie jesteśmy tam najważniejsze - mówi Steczkowska.
Cóż, ciekawe jak sytuacja rozwinie się w kolejnych odcinkach programu. Mamy nadzieję, że obie panie nie będą już dla siebie złośliwe. Choć, tu przyznamy rację Steczkowskiej, po Dodzie można się spodziewać wszystkiego.