Podczas ostatniego programu na żywo Doda wręczyła Justynie dwa prezenty: różową koszulkę i tekturową podobiznę samej siebie.
– Jusia, mam dla ciebie prezent, bo chyba masz jakiś problem i żalisz się w gazetach – powiedziała Doda, wręczając prezenty.
Była to jej reakcja na wywiad, którego Steczkowska udzieliła „Gali”. – Opinia Dody nic dla mnie nie znaczy. Ona w swoim życiu powiedziała już tyle głupot, że kolejna nic nie zmieni – tłumaczyła Steczkowska prasie.
Kiedy prowadząca program dostała podarki, zachowała zimną krew, a nawet się uśmiechała. Ale gdy zgasły kamery, Justyna wpadła w szał!
Z całej siły machnęła koszulką i rzuciła ją w stronę Bogu ducha winnej publiczności. Potem przyszła kolej na tekturową podobiznę Dody. Z impetem walnęła nią o lód i wykopała poza taflę.
Takie zachowanie rozbawiło Dodę, która znaczącym gestem wokół skroni pokazała, co o tym myśli.
A pomyśleć, że wszystko zaczęło się od jednego na pozór niewinnego zdania, które padło z ust Justyny na początku tej edycji „Gwiazdy tańczą na lodzie”. – Doda, a teraz oceń swoją największą rywalkę Gosię Andrzejewicz – rzuciła w stronę piosenkarki jurorki.
– Naprawdę? Myślałam, że ona jest twoją największą rywalką – ripostowała Doda.
– Obie macie blond włosy i śpiewacie podobne piosenki – odparowała Justyna.
No i się zaczęło. Nie było programu, aby obie panie nie robiły sobie małych przykrości. Padały określenia „głupiutka daltonistka“ (o Steczkowskiej) i „różowa od środka” (o Dodzie). Nawet licytowano, która z pań ma bardziej koszmarny kształt nosa...
Najbardziej ta wojna daje się we znaki Justynie, która omal nie wycofała się z programu. Tak jest zestresowana. „Super Express” dowiedział się, że Justyna ponoć sama nie ma żadnych pretensji do Dody, a większość gazet przekręca jej słowa. Fani Doroty natomiast mówią jasno: „Z Dodą się nie zadziera!”.