Pycha co niektórych osób z polskiego środowiska artystycznego jest aż trudna do racjonalnego wytłumaczenia. Przypomnijmy - w październiku jadąc po kielichu aktor spowodował wypadek. W dodatku zamiast zatrzymać się i pomóc ofiarom swej bezmyślności, wcisnął gaz do dechy i zaczął uciekać.
Czytając wywiad z ze Stockingerem w najnowszej "Gali", trudno uwierzyć, żeby to wydarzenie dało mu cokolwiek do myślenia:
- Nie wydaje mi się, że powinienem być za coś ukarany. Chyba mam w sobie jakąś kruchość wynikającą z nadwrażliwości, jak zresztą wielu artystów. Pracujemy na czyjejś psychice i może w związku z tym jesteśmy bardziej nasiąknięci tym, co się dzieje dookoła.
Czasem nasiąknięci do tego stopnia, by dmuchając w balonik osiągnąć wynik 2,3, a miesiąc po tym jak gdyby nigdy nic w wywiadach pleść bzdury. Jednym słowem - żenada.