Po raz kolejny okazało się, że zapalenia płuc nie można lekceważyć. Tomasz Stockinger nabawił się takich powikłań, że w połowie lutego trafił do szpitala. Jego stan nie był najlepszy. Świadczy o tym chociażby fakt, że aktor jest w placówce do tej pory. Już wiadomo, że nie wyjdzie z niego przed Wielkanocą. Stockinger przyznał to w rozmowie z tygodnikiem „Twoje Imperium”.
- Dalej przebywam w szpitalu i będę tutaj tak długo, jak tylko będę mógł – powiedział. - Teraz chodzi przede wszystkim o to, żebym był odizolowany od tych wszystkich niebezpieczeństw, które są na ulicy. W szpitalu będę jeszcze ze dwa tygodnie, pod czujnym okiem kardiologów, bo cały czas jestem monitorowany. Sprawdzają mi krew i robią wszystkie badania związane ze stanem pooperacyjnym. Święta Wielkanocne powinienem już jednak spędzić poza szpitalem.
Mimo tych prognoz Tomasz Stockinger przyznał, że nie chce martwić się na zapas, bo nikt nie wie, jak będzie wyglądał świat po pandemii. Powiedział, że „trzeba żyć z dnia na dzień”, bo zamartwianie się nic nie da.