"To była najpiękniejsza ceremonia ślubna, na której byliśmy" - tak ślub Roberta i Patrycji komentowali przybyli goście. Ale nie ma się co dziwić. Młoda para przygotowania do najważniejszego dnia w swoim życiu zaczęła już kilka miesięcy wcześniej. Były gołębie, które para młoda wypuszczała z rąk przed kościołem, a także piękne kwiaty, które zdobiły świątynię. Zakochani do ołtarza nie szli jednak razem. Pan młody szedł z mamą, a pannę młodą prowadził tata.
Patrycja nie mogła powstrzymać emocji. - Była tak wzruszona, że się popłakała - mówi nam jeden z gości. Ale Robert również był zestresowany. - Gdy składał przysięgę małżeńską, jego głos się załamywał - dodaje nasz rozmówca. Niezwykle podekscytowany był również Tomasz Stockinger, który synowi i synowej robił pamiątkowe zdjęcia w kościele. Ale nie ma co się dziwić, Robert jest jego jedynym synem oraz oczkiem w głowie.
Po ślubie wszyscy goście zostali zaproszeni na przyjęcie weselne, które odbyło się w hotelu Bursztyn. Tam bawiono się do rana.
Zobacz także: Syn Stockingera się żeni!