Aktorka chciałaby jak najszybciej zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Była gotowa od razu zacząć prace społeczne, aby raz na zawsze zamknąć ten wstydliwy etap. Okazuje się jednak, że wszystko przeciąga się w czasie...
- Nic nie wiadomo co do terminu, bo jeszcze akta nie trafiły do właściwego sądu. To nie jest od nas zależne, o tym decyduje sąd, kurator. Nie wiem, dlaczego tak to się potoczyło - wyznaje w rozmowie z "Super Expressem" mecenas aktorki Marta Lech. - Dobrze będzie, jeśli to się ruszy na początku lutego - dodaje mecenas i wyjaśnia, że sprawa nie ma szans na przedawnienie, które mogłoby w tym wypadku nastąpić dopiero po 10 latach. - Joanna kary nie uniknie i nie chce jej uniknąć. Ona bardzo chce pójść do pracy, na którą sąd ją skieruje. Tyle że na razie nic się nie dzieje. Sprawa utknęła na jakiś formalnościach - podkreśla mecenas Marta Lech.
I tu zaczyna się problem. Aktorka dostała bowiem intratną propozycję - udział w nowym show Polsatu "Celebrity Splash". Prace nad nim ruszą wczesną wiosną 2015 r. Terminy więc mogą się pokryć z nakazanymi przez sąd pracami społecznymi. Koło nosa przejdzie jej więc aż 100 tys. zł, które mogłaby zarobić w tym reality show.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail