Zanim Carlos Ray Norris – bo tak nazywał się naprawdę – stał się jedną z ikon kina akcji lat 90. i idolem dla milionów, musiał przebyć długą i niełatwą drogę. Twardą szkołę życia przeszedł już jako dziecko. Być może jego charakter zaczął się hartować już w szkole, jako nieśmiały i zakompleksiony chłopiec nie raz bowiem padał ofiarą przemocy ze strony kolegów. Szybko też musiał dorosnąć, ojciec-alkoholik bowiem opuścił rodzinę, gdy Norris miał 12 lat, odtąd musiał więc pomagać w opiece nad dwoma młodszymi braćmi.
Narodziny wojownika
Po szkole zasilił szeregi amerykańskiej armii, tak trafił na front, brał bowiem udział w walkach podczas wojny w Korei. To wtedy zyskał przydomek „Chuck”. Tam też miał okazję zapoznać się ze wschodnimi sztukami walki, których tajniki zgłębiał także po powrocie do Stanów. Zakończywszy współpracę z wojskiem, imał się różnych zajęć, dusza wojownika wzięła jednak górę, z czasem decydując się jednak poświęcić w pełni treningom karate, co szybko przyniosło efekty.
Już w 1968 r. zdobył tytuł mistrza świata, którego nie stracił aż do 1974 r., kiedy postanowił zakończyć karierę sportową. Odtąd jego talent do widowiskowych pojedynków zaczęto wykorzystywać w Hollywood.
Na podbój kina
Pierwszy raz przykuł uwagę filmowców już w 1972 r., kiedy swoje umiejętności zaprezentował u boku samego Bruce’a Lee w „Drodze Smoka”. Na propozycje w kolejnych produkcjach nie musiał długo czekać. Role w takich filmach jak „Zabijaka zabija”, „Zaginiony w akcji” czy „Oddział Delta” uczyniły go jednym z topowych aktów kina akcji lat 70. i 80., jednak dopiero w wieku 53 lat udało mu się zyskać status międzynarodowej gwiazdy.
Już w 1983 r.. gdy w 1983 r. do kin wszedł „Samotny wilk McQuade” z Chuckiem Norrisem w roli teksańskiego stróża prawa. producentom Leslie Greifowi i Paulowi Haggisowi tak się ten pomysł spodobał, że uznali go za idealną kanwę serialu. Aktor co prawda wcześniej unikał produkcji telewizyjnych, tym razem jednak postanowił zrobić wyjątek, tym bardziej, że zdjęcia do „Strażnika Teksasu”, powstawać miały zaledwie 20 km od jego prywatnego rancza. Tak narodziła się jedna z najbardziej kultowych postaci telewizyjnych lat 90. - sierżant Colder Walker, który na ekranach po raz pierwszy pojawił się 21 kwietnia 1993 r., szybko zyskując miłość widzów na całym świecie.
Walka wciąż trwa
Ostatni klaps na planie „Strażnika Teksasu” padł w 2001 r. Po zakończeniu przygody z serialem Norris pojawił się jeszcze parokrotnie na wielkim ekranie, od ponad dekady cieszy się już jednak zasłużoną emeryturą, choć nawet dwa zawały, które przeszedł kilka lat temu nie sprawiły, że aktor wciąż zdumiewa świetną formą. - Może i mam 84 lata, ale wciąż czuję się na 48 – chwalił się niedawno w mediach społecznościowych. Nadal realizuje swoją największą pasję, wciąż z zapałem trenując sztuki walki. Nie przestał też walczyć o lepszy i sprawiedliwszy świat, choć już nie na ekranie, za sprawą fundacji „Kickstart”, którą założył jeszcze w 1990 r. Jej celem od lat pozostaje walka o lepszy start dla potrzebującej młodzieży, organizacja stara się bowiem rozprawiać z przemocą i handlem narkotykami w amerykańskich szkołach.
Emisja w TV:
"Strażnik Teksasu", pon.-pt., godz. 7.00 w TV 6