To na pewno co najmniej taki talent jak Krzysztof Włodarczyk czy Rafał Jackiewicz. Ale o "Diablo" i "Walecznym Sercu" ostatnio bardzo głośno, a o Grzegorzu Proksie (24 l.) kibice bokserscy powoli zapominają, chociaż wciąż pozostaje niepokonany (14-0, 8 KO).
"Super G" (przydomek ringowy Proksy) próbuje ożywić swą karierę. Pierwszym krokiem jest zmiana trenera. Dotychczasowego (Węgra Laszlo Veresa) zastąpił Andrzej Gmitruk.
- Jestem bardzo zadowolony ze współpracy z nowym trenerem. Wprowadziliśmy parę ciekawych elementów do mojego arsenału ciosów. Mam nadzieję, że niedługo kibice zobaczą efekty naszych treningów - zapowiada Proksa.
Kolejną walkę "Super G" stoczy 10 października w Magdeburgu w wymiarze 6 lub 8 rund.
- Rywal będzie raczej "na przetarcie". Zobaczymy, jak sprawuje się ręka po kontuzji. Nawet jeśli będzie bolała, to i tak będę chciał stoczyć jeszcze jedną walkę w tym roku - mówi.
Walczył już i w Ameryce, i na Wyspach Brytyjskich, ale jeszcze nigdy w Polsce. - Chciałby stoczyć w końcu pojedynek w naszym kraju. To moje marzenie. Mam w Polsce wspaniałych kibiców, którzy jeżdżą na moje walki. Pokażę wszystkim, że wracam do wielkiego boksu - zapowiada Proksa.