Depresja poporodowa jest bardzo częstym utrapieniem młodych matek. Paulina Sykut również przeżyła problem poporodowej chandry. Dla dziennikarki, pierwsze tygodnie po narodzinach Róży były bardzo ciężkie i męczące. Połączenie życia prywatnego z show-biznesem okazało się nie lada wyzwaniem dla prezenterki. Kobieta podczas wywiadu dla dwutygodnika Flesz dała do zrozumienia, że nie zdołała uciec od tzw "baby bluesa". Paulina Sykut szczerze stwierdziła, że zakłamywanie rzeczywistości jest kompletnie bez sensu. Kobieta z początku nie potrafiła sobie poradzić z presją i ciągłym życiem pod lupą - Dla mnie najtrudniejszym momentem było ciągłe bycie pod tak zwaną lupą, oglądanie mnie przez wszystkich dokoła. Miałam momenty, że byłam zmęczona, rozdrażniona, bo burza hormonów robiła swoje - wyznaje Paulina. Dziennikarka zrozumiała z czasem swój błąd. Życie publiczne okazało się ciężkim orzechem do zgryzienia dla młodej matki i nie łatwo jej było poradzić sobie ze wszystkim - Nie chciałam nic nikomu udowadniać, pokazywać, że dwa tygodnie po porodzie mogę stanąć na scenie i wrócić do pracy na pełen etat. Odzyskiwałam formę powoli. Przez pierwsze tygodnie naprawdę niewiele byłam w stanie zrobić. Musiałam nauczyć się odpoczywać razem z dzieckiem, nie wstydzić poprosić bliskich o pomoc, choć oczywiście na początku wszystko chciałam zrobić sama. Związek Pauliny po narodzinach dziecka również miewał swoje wzloty i upadki. Kobieta, podczas wywiadu śmiało mówi o swoich problemach z mężem - Mieliśmy trudne chwile, ale udało nam się do kryzysu nie dopuścić. Dużo i szczerze rozmawialiśmy. Chyba byliśmy gotowi na to, ze nie będzie tak kolorowo, jak by się chciało.
Paulina Sykut wspomina również, jak udało jej się pokonać poporodową chandrę - To żadna recepta... po prostu przy całej mojej miłości do Róży nie zapominałam o sobie. Starałam się ładnie wyglądać, codziennie robiłam makijaż, aby patrzeć na siebie w lustrze z aprobatą i aby trochę zamaskować skutki niedospania.
Zobacz: Paulina Sykut chwali się córką [ZDJĘCIE]