Sylwia Bomba była ostatnio widziana na randce z eleganckim mężczyzną. Pracownik restauracji, w której się z nim spotkała, donosi, że przy płaceniu doszło do dość żenującej sytuacji. Gdy tylko kelner przyniósł rachunek, odziany w obrzydliwe drogie ubrania amant, czmychnął do toalety.
- Mężczyzna, z którym pani Sylwia umówiła się na kolację w naszej restauracji, gdy przyszło do płacenia, poszedł do toalety. Choć na biednego nie trafiło. Miał buty od Gucciego i markowe ciuchy - powiedział portalowi.
Sylwia Bomba przyznała, że rzeczywiście spotkanie nie należało do najbardziej udanych. Dusigrosza w mokasynach Gucci "upolowała" na Tinderze, do którego założenia namówiły ją przyjaciółki. Potwierdziła relację pracownika restauracji, który powiedział, że to ona zapłaciła cały rachunek, również część za "księcia" lubującego się w marce Gucci.
- Tak, zapłaciłam za kolację, dla mnie to nie był problem. Dla randkowicza chyba tak. Cenię sobie niezależność. Właśnie w takich zachowaniach uwidacznia się "prawdziwe ja" mężczyzny. Warto czytać takie znaki - wyznaje Sylwia Bomba.
Przy okazji gwiazda "Gogglebox" dała też cenne wskazówki paniom poszukującym drugiej połówki, która nie będzie dusigroszem.
- Jeśli mężczyzna nie zapłaci za kawę, to raczej nie spodziewajcie się dziewczyny bukietów z poczty kwiatowej. Detale są bardzo ważne. Właśnie takie szczegóły mówią najwięcej o człowieku. To, jak podchodzi do innych osób, jak traktuje kelnera w restauracji lub starszą panią na chodniku. (...) Jeśli ktoś przychodzi w niewyprasowanej koszuli na randkę w restauracji, a ty jesteś pedantyczna, to raczej nie wróżę wam długiego i szczęśliwego związku - mówi Sylwia.
A wy jak uważacie: kto powinien zapłacić rachunek za pierwszą randkę? Oddajcie swój głos w sondzie niżej!