Według Tadli takim momentem zwrotnym był planowany przez nią i syna wymarzony wylot do Paryża. Wtedy Kret po raz pierwszy zyskał w oczach młodzieńca. Nie mieszkali jeszcze razem, ale Jarek uparł się, że ich odwiezie na samolot.
"Przyjechał jednak, zrobił kawę i pyta, o której jest samolot. ťO 7.55Ť. ťA, to jeszcze mamy dużo czasuŤ. Coś mnie jednak tknęło. Spojrzałam na bilet - samolot był o 6.55, mieliśmy 15 minut do odprawy. Mój syn w ciągu sekundy stawił się ubrany. Jarek - siła spokoju... Ja chciałam oczywiście jak najszybciej być w Paryżu, młody też. I on nas tak umiejętnie zawiózł na to lotnisko, że Jasiek był przeszczęśliwy. Myślę, że w ten sposób Jarek go do siebie przekonał" - opowiada Tadla magazynowi "Gaga".
- Nie miałam problemu z tym, żeby powiedzieć synowi, że w moim życiu pojawił się partner albo w życiu taty Jasia - partnerka. Nigdy w życiu nie nastawiałam go źle... Jasiek naprawdę dzielnie zniósł to wszystko... Teraz, kiedy wyjeżdżam, syn zostaje z Jarkiem albo ze swoim tatą - cieszy się Beata.
Zobacz też: Tadla i Kret mieli kryzys?! Rozstali się, ale...już wszystko w porządku!