Tadeusz Muller od prawie dwóch lat remontował zabytkowy dworek we wsi Radziszewo Króle. Dom powstał w 1933 roku i należał doktora i aptekarza Radziszewskiego. - W swoim gabinecie przyjmował ludzi z całego Podlasia. Odbierał porody, wykonywał zabiegi, leczył chorych także za darmo korzystając ze swojej wiedzy zdobytej we Francji - pisał syn Gessler. Kucharz chciał w nim zrobić pensjonat i prowadzić warsztaty kulinarne. Remont był już na finiszu i w lutym, Tadeusz razem ze swoja narzeczoną miał tam nocować. Niestety tydzień temu dworek stanął w płomieniach.
Pożar był tak ogromny, że z zabytkowej nieruchomości prawie nic nie zostało. Dla Mullera strata domu była tak potężnym ciosem, że dopiero teraz, po tygodniu odważył się pojechać na miejsce i zobaczyć skutki pożaru, co pokazał właśnie na swoim Instagramie i napisał:
"Odczucia są takie jakby miało się grypę połączoną z depresją doprawioną żałobą.Dopiero po tygodniu byłem w stanie pojechać na miejsce i zmierzyć się z druzgocącym widokiem. Wewnątrz nie ocalał nawet skrawek drewna. Ogień był aż tak bezlitosny."
Galeria powyżej: Spłonął dom syna Magdy Gessler. To zostało z pożaru
Co ciekawe, dom kucharza sąsiadował ze strażą pożarną...
- Decydując się na to miejsce na ziemi byłem pewien, że nic złego go nie spotka z racji tego, że sąsiaduje przez płot z ochotniczą strażą pożarną. Niestety nasz wóz strażacki, który pojawił się pierwszy na miejscu był bezsilny przez okrutny wiatr wiejący do 70 km/ h - napisał Muller.
Nadal nie wiadomo co było przyczyną pożaru. Jak się jednak okazuje, mogło dojść do znacznie większej tragedii:
- Pan Jan najbliższy sąsiad dziękował Bogu, że wiatr nie wiał w drugą stronę gdyż jest pewien, że spaliło by się pół wsi począwszy od jego domu - dodał.