Leon Myszkowski powoli wkracza do show biznesu. Zaczynał jako bloger kulinarny. Później został modelem. Następnie lansował się na imprezie ze swoją ciocią, Magdą Steczkowską. Ostatnio jednak jak na prawdziwego celebrytę przystało zaczął wzbudzać kontrowersje. Jako, że jest jeszcze nastolatkiem, zrobił to w Internecie. Szczególnie oburzający był wpis na jednym z portali, w którym mały Leoś skomentował sprawy dorosłych - konflikt Justyny Steczkowskiej z Edytą Górniak. Mama podobno udzieliła mu już reprymendy, gdyż była nie zadowolona z wybryków syna. Jednak jako osoba znana z tego, że jest znana, Leon na swojej popularności musi zarabiać. I tak właśnie się dzieje.
- Na pewno zakładając bloga, nie spodziewałem się, że wzbudzi on tak duże zainteresowanie.Totalnie nie liczyłem na tak duży rozgłos - wyjaśnia. (...) Myślę sobie, że może niektórzy dziennikarze chcieli mi zaszkodzić, a zrobili mi bardzo dobrze. Nie ukrywam, że mam z tego też pieniądze. W związku z tym dzięki mediom i temu, że o mnie tak dużo pisano, zarobiłem sto złotych - chwali się chłopak. Kwota może nie powala, ale na pewno o wiele więcej dostał za chodzenie po wybiegu jako model. - Wziąłem udział w tym pokazie tylko i wyłącznie po to, żeby sobie dorobić. To, co wydarzyło się później, to była jakaś masakra! Totalnie nie spodziewałem się, że ktoś zwróci na mnie uwagę i będzie o mnie pisał. Jestem przecież zwykłym dzieckiem, mam tylko znaną mamę, no ale naprawdę nie sądziłem, że ktoś mnie pozna. Bardzo się zdziwiłem, zresztą nie tylko ja! - powiedział. To jest tragiczny zawód, który polega na ciągłym czekaniu na telefon. To absolutnie nie dla mnie! Można to traktować w kategorii zabawy i zbieranie na kieszonkowe - opowiadał Leon. Ciekawe, czy Justyna Steczkowska chciała, żeby jej syn stał się celebrytą...
Zobacz: Justyna jest wściekła na syna! Leon Myszkowski dostanie szlaban?