Syn Zenka Martyniuka usłyszał kolejny wyrok. Przypomnijmy, że na początku marca został ukarany za łamanie zakazu prowadzenia pojazdów. Daniel nie stawił się w sądzie. Wszyscy byli w szoku, bo w tym samym dniu opublikował na swoim Instagramie przeprosiny, które dotyczyły innego wybryku! Daniel Martyniuk przepraszał właściciela jednego z warszawskich sklepów za obelżywe słowa i groźby! Minął ponad tydzień, a znów słyszymy o kolejnej rozprawie w sądzie, na której Daniel w końcu się pojawił.
Czego dotyczyła sprawa?
W grudniu 2017 r. w jednym z klubów w Białymstoku, pijany Daniel Martyniuk został zatrzymany przez patrol policji. Mundurowi chcieli odwieźć go na izbę wytrzeźwień, ale gdy stał się agresywny i zaczął im wygrażać, postanowili go zatrzymać w areszcie: – Wykrzykiwał, że nas załatwi, że ma pieniądze i kontakty. Groził, że naśle na mnie znajomych i mnie zgwałcą, a koledze z patrolu, że urwie mu genitalia – relacjonowała w sądzie policjantka.
– Rzucał się, kopał, uderzał głową o ścianę. Dla jego bezpieczeństwa nałożyliśmy mu specjalny hełm (...) Ugryzł mnie w palec i gdyby nie skórzana rękawica, mógłbym go stracić – opisywał policjant z tego samego patrolu.
Daniel Martyniuk po wszystkim przeprosił policjantów, wypłacił im zadośćuczynienie, a sąd umorzył sprawę. Wrócił do niej jednak po latach, bo mimo obietnic syn gwiazdora nie zmienił się i wciąż wchodził w konflikt z prawem.
– Miałem wtedy trudną sytuacje rodzinną, jest mi przykro, przepraszam. Zmieniłem się, chcę wrócić do zawodu marynarza – kajał się w sądzie i poprosił o karę grzywny. Sędzia Ewa Dakowicz uznała jednak, że taki wyrok byłby niesprawiedliwy i skazała go na trzy miesiące odsiadki w zawieszeniu na trzy lata.