Grażyna Szapołowska i Jan Englert byli na ustach wszystkich, kiedy w 2011 roku doszło między nimi do konfliktu, którego efektem było wyrzucenie po latach Szapołowskiej z Teatru Narodowego. Artystka nie zjawiła się wówczas na spektaklu "Tango", choć grała tam główną rolę. W międzyczasie, jak się okazało, brała udział w telewizyjnym programie "Bitwa na głosy". Szapołowska dostała od Englerta dyscyplinarkę, ale postanowiła pozwać kolegę po fachu. Ostatecznie spotkali się w sądzie, gdzie Szapołowska przegrała. Straciła więc nie tylko pracę, ale i przyjaciela, jakim był dla niej Jan Englert. I choć po latach aktorka wyznała, że żałuje z nim kłótni, bo było to "niepotrzebne", to ich relacje nie zostały naprawione. W wywiadzie dla "Onetu", którego udzieliła pod koniec grudnia 2022 roku, Szapołowska wyjawiła coś więcej. "Doświadczyłam czegoś najgorszego", wyznała. Szczegóły poniżej.
Szapołowska przez tę decyzję wyleciała z teatru! "Doświadczyłam czegoś najgorszego"
Grażyna Szapołowska w wywiadzie dla "Onetu" udzielonego pod koniec 2022 roku wróciła do afery, której była uczestniczką w 2011 roku. Na pytanie o to, kiedy najbardziej rozczarował ją zawód, jaki wykonuje, odpowiedziała bez wahania.
"Oczywiście wtedy, gdy zostałam wyrzucona z teatru przez Jana Englerta [Teatr Narodowy, z którym Grażyna Szapołowska była związana z 20-letnią przerwą od 1977 do 2011 r. — red.]. Doświadczyłam czegoś najgorszego, koledzy i koleżanki z teatru, zmuszani przez dyrekcję, przychodzili do sądu, opowiadając rzeczy wymyślone, za które po rozprawie przepraszali mnie z uśmiechem na ustach. (...)
Słyszałam, że w teatrach ludzie podkładają sobie świnie. Myślałam, że różne problemy wyjaśnia się na bieżąco, mówi się o nich wprost, a tymczasem na sali sądowej dowiadywałam się o sobie niestworzonych rzeczy. Podobno w teatrze zostało wywieszone ogłoszenie nakazujące pójście do sądu i zeznawanie przeciwko mnie. Zeznawały osoby, z którymi nigdy nie grałam i nie znaliśmy się prywatnie, bardzo popularne i znane z seriali TVP, co miało podkreślić ich rangę", powiedziała Szapołowska w "Onecie".
Aktorka wyznała także, że nie odwołała się od decyzji sądu, choć radzili jej to prawnicy. "Byłam zmęczona, myślę, że Janek Englert też. Poza tym nie chciałam wciągać kolejnych kolegów w składanie surrealistycznych zeznań", powiedziała Szapołowska.
Wielu fanów do dziś przeżywa, że nie może oglądać aktorki w Teatrze Narodowym. Co o tym wszystkim myślicie?