Jedyny pomysł na biznes, miałem 15 lat temu - zdradza tylko tyle Meller. Nie ukrywa, że jest zafascynowany konceptami, które przedstawiają uczestnicy programu.
- Pojawili się panowie, którzy opracowali technologię do skanowania ludzkiego głosu. Taki wynalazek wymaga niesamowitej wiedzy technologicznej i informatycznej. Podobnie zresztą jak do skonstruowania urządzenia, które rozstrzygałoby sporne sytuacje podczas zawodów sportowych. W naszym programie wystąpili ojciec i syn, którzy zrobili takie urządzenie - opowiada Marcin Meller.
- Zjawiają się też ludzie, którzy wzbudzają moją nieskrywaną zazdrość, ponieważ bez specjalnej wiedzy czy przygotowania wpadają na genialne idee. Często się uśmiecham, bo widzę przed sobą bezinteresownych entuzjastów, którzy przyjechali do "Kapitalnego pomysłu" nie po to, żeby wygrać, ale dlatego, żeby pokazać swój wynalazek. Często określam nasz show jako pozytywistyczny turniej, bowiem żeby się w nim znaleźć, trzeba dobrze ruszyć szarymi komórkami, a nie tylko wywołać skandal.
Pomysły uczestników programu ocenia jury w składzie: Solange Olszewska - właścielka firmy Solaris, Sonia Wędrychowicz-Horbatowska - wiceprezes Zarządu Banku City Handlowy, Zbigniew Niemczycki - właściciel Curtis Group, Mariusz Czerkawski - sportowiec i biznesmen. Niejednokrotnie ich oceny wydają się nader srogie.
- Oni znają się po prostu na robieniu pieniędzy - stwierdza Marcin Meller. - Ktoś może mieć świetny pomysł, ale gdy dochodzi do omówienia konkretów, czyli kosztów pomysłu i zysków z jego eksploatacji, zdarza się, że jego wynalazcy nie umieją odpowiedzieć na pytania jury. Są oczywiście i tacy, którzy mają szczegółowe kalkulacje, więc wchodzą do finału programu, bo jury uznało, że to... kapitalny pomysł! Według mnie - co chcę jeszcze raz podkreślić - jury nie jest srogie, lecz po prostu konkretne.