"Super Express": - Wzięłaś właśnie udział w nowej kampanii reklamowej. Pracujesz jako modelka. Po co więc na billboardach hasło przypominające o uzależnieniu? Skąd taki pomysł?
- Ilona Felicjańska: - Dla ciebie i pewnie dla większości ludzi to jest "przypominanie". A dla mnie to jest walka o życie. Uzależnienie jest chorobą śmiertelną. Jeśli zachorujesz, to umierasz jako osoba chora. To, że "trzeźwieję" - tak nazywamy proces ciągłej pracy nad sobą - to, że jestem abstynentką od trzech lat, nie zmienia faktu, że jestem chora. Moment, w którym zapomnę o swojej chorobie, będzie pierwszym krokiem, żeby znów się napić. Dla osoby uzależnionej to "znów się napić", może oznaczać "po raz ostatni" - bo jak zacznę, to nie wiem, kiedy i w jakim stanie skończę, i czy w ogóle skończę. Może się zdarzyć tak, że zapiję się na śmierć. To nie jest przypominanie. To jest stwierdzenie stanu faktycznego. Jestem uzależniona. I z powodu swojej choroby nie czuję się gorsza. Ale żeby dojść do takiego stanu, musiałam wykonać ogromną pracę. Mam nadzieję, że moja postawa, to że mówię o tym, pomoże kobietom, które wiedzą, że mają ten problem, albo podejrzewają, że mogą go mieć, ale wstydzą się, że jeśli tak by było, to, będą gorsze. Więc razem z firmą Adrian mówię do nich wielkie NIE. To, że jesteś chora, nie znaczy, że jesteś gorsza. Musisz się po prostu leczyć. To wystarczy, żeby żyć i być szczęśliwą - przyznać się przed samym sobą do swojej choroby i podjąć leczenie.
- Jak traktujesz głosy typu "Felicjańska znów zarabia na uzależnieniu"?
- Takie głosy są poza moim obszarem zainteresowań. Swoją uwagę kieruję na tych, którzy tak jak firma Adrian chcą wykorzystać moje doświadczenia życiowe i pomóc innym, którzy jeszcze nie znaleźli w sobie siły i determinacji, żeby coś z tym zrobić. A my razem staramy się powiedzieć - udało się Felicjańskiej, uda się także tobie - działaj!
Zobacz też: Ilona Felicjańska wyznała szczerze: Miłość sprawia, że jestem TRZEŹWA!
- Zapowiedziałaś ostatnio walkę o odzyskanie dzieci. Chcesz, by synowie znów mieszkali z tobą?
- To chyba oczywiste. Nigdy nie traktowałam obecnej sytuacji jako czegoś stałego. Kiedyś nie byłam w stanie podjąć walki, więc przystałam na wymuszone na mnie warunki, ale nigdy nie pogodziłam się z tym, że nie mieszkamy razem. Codziennie odwiedzam dzieci. Spędzam z nimi każdą chwilę, kiedy nie pracuję. Chciałabym też dodać, że mam pełne prawa rodzicielskie do synów, co często w mediach jest przekłamywane.
- Powinnaś być wzorem dla wszystkich kobiet - jesteś pogodzona z samą sobą, nie wstydzisz się siebie, swojego wyglądu, ciała. Jak tego dokonałaś? Jak pozbywasz się kompleksów? Oraz jak dbasz o siebie? Bo wyglądasz świetnie.
- To dość trudna i bolesna praca. Ale warto w to inwestować czas i siły, bo życie w zgodzie ze sobą jest piękne. Kiedy zrozumiesz, że pewne rzeczy będą się działy niezależnie od tego, czy tego chcesz i czy ci się to podoba, to nagle okazuje się, że można w tym znaleźć coś dobrego. Wykorzystuję swoją dojrzałość. Pielęgnuje swoją kobiecość. Dbam także o odpowiednie nawodnienie organizmu i stosowne odżywianie. Nie unikam słońca, ale też nie przesadzam na siłę z opalenizną. Lubię ruch na świeżym powietrzu. Ale przede wszystkim jestem szczęśliwa i spełniona, a każda kobieta szczęśliwa i spełniona jest po prostu piękna.
- Największe marzenia?
- Grać w filmach. Spłacić długi. I być tak szczęśliwą i spełnioną, jak jestem dzisiaj.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail