Robert Kozyra został zaangażowany do serialu "Czas honoru", gdzie gra Ludwiga Fischera, nazistowskiego gubernatora Warszawy. Były szef radia ZET nie traktuje jednak aktorstwa poważnie - zdaje sobie sprawę z własnych możliwości i ograniczeń.
- Nie mam złudzeń. Wiem że jestem drewnianym aktorem. Ale dobrze leży na mnie mundur - przyznał Kozyra w rozmowie z "Faktem". - Nie traktuję poważnie aktorstwa. Jest to dla mnie jedynie zabawa - zapewnił.
Patrz też: Marcin Prokop: Robert Kozyra objawił TALENT telewizyjny
Dzięki pracy na planie juror "Mam talent" dowiedział się, że wcale nie jest łatwo być aktorem. - Najtrudniejsze jest dla mnie przejście z jednych emocji w skrajnie inne. Jeśli w jednej scenie mam być i miły, i okrutny, to jest to dla mnie pewien problem. Na szczęście gram ze świetnymi aktorami, którzy bardzo mi w tym pomagają - powiedział. "Faktowi".
Na planie "Czasu honoru" Kozyra może liczyć na pomoc m.in. Piotra Adamczyka, Krystiana Wieczorka, Jana Wieczorkowskiego czy Antoniego Pawlickiego.