W ostatnim czasie głośno jest o dokumencie Netflixa "Oszust z Tindera". Film opowiada o mężczyźnie, który dzięki aplikacji randkowej poznawał kobiety, które później oszukiwał na ogromne kwoty pieniędzy. Simon Leviev, bo tak nazywa się oszust, miał odpowiednio dobraną taktykę działania. Opowiadał o sobie, że jest bardzo bogatym biznesmenem, co udowadniał zabierając swoje przyszłe ofiary odrzutowcami na randki, czy fundując im pobyt w najlepszych hotelach i restauracjach. Gdy już zdobył ich zaufanie, prosił ich o pomoc finansową. Kobiety owładnięte jego urokiem osobistym, ulegały i brały kredyty, czy przelewały mu swoje oszczędności. Jak łatwo się domyśleć, nigdy później nie widziały swoich pieniędzy. Oczywiście wszyscy potępiają zachowanie oszusta z Tindera i stają w obronie jego ofiar. No prawie wszyscy...
Okazuje się, że adwokatem diabła postanowiła zostać Małgorzata Rozenek-Majdan. Celebrytka ma ciekawe spojrzenie na sytuacje z tego głośnego dokumentu Netflixa. Otóż uważa, że Leviev wybierał kobiety, które bardzo potrzebowały poczuć się kochane i docenione. Tak bardzo chciały znaleźć miłość, że nie zauważyły sygnałów ostrzegawczych. Winę za to wszystko ponosi też chęć życia w luksusie.
A w galerii poniżej, zobacz inne dokumenty, które oprócz "Oszusta z Tindera" warto obejrzeć:
- Będę trochę adwokatem diabła. Czy gdyby nie wziął ich na pierwszej randce do super knajpy lub do jeta, czy byłyby w stanie ogłuchnąć na te alarmowe dzwonki? - zastanawia się w rozmowie z Party.