Kiedy Szulim założyła sprawę Dodzie, wszystko wydawało się takie oczywiste. Agnieszka zaprezentowała w internecie zdjęcia swojej poobijanej twarzy. Jednak okazuje się, że w warszawskim sądzie właśnie ruszył drugi proces. Teraz to wokalistka oskarża prezenterkę o uszkodzenie ciała.
- Kiedy pani Agnieszka Badziak (nazwisko Szulim po mężu - przyp. red.) skierowała prywatny akt oskarżenia przeciwko pani Rabczewskiej o naruszenie nietykalności ciała (ma pretensje o spryskanie pistoletem na wodę), zostało złożone zawiadomienie o przestępstwie na policję i do prokuratury w Chorzowie przez panią Rabczewską. Prowadzono dochodzenie zgodnie z art. 157 paragraf 1, czyli uszkodzenie ciała. Pani Rabczewska miała wyrwany cały paznokieć razem z macierzą - wyjaśnia nam adwokat Dody, Sergiusz Doniecki.
Jako że biegły uznał, że obrażenia piosenkarki nie są bardzo poważne, nie można było prowadzić z urzędu sprawy przeciw prezenterce. Strona Dody postanowiła więc walczyć z innego paragrafu - o naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż siedem dni.
Rabczewska twierdzi, że została pobita pejczem, którym Agnieszka wymachiwała już na scenie, chwilę przed bijatyką. Biegły zrobił już odpowiednie badania.
- Pani Dorota zrobiła obdukcję, której Agnieszka Badziak nie zrobiła, bo nie miała co robić, gdyż ona nie miała obrażeń. Te zdjęcia w internecie my kwestionujemy. Nie ma oryginalnego nośnika, na którym te zdjęcia zostały pierwotnie wykonane. Nie ma nośnika, więc trudno stwierdzić, czy nie jest kolorowane, przerabiane, strona nie chce dać tego do sądu - mówi nam Doniecki.
Na pierwszej rozprawie Szulim uchylała się od odpowiedzi na pytania oskarżenia. Nie zgodziła się też na ugodę. Jeśli przegra proces, grożą jej nawet dwa lata więzienia.
Zobacz: Doda atakuje Szulim: Polecam Adze zająć się szerzeniem dobra, a nie nienawiści