Szokujące szczegóły choroby Globisza. Żona myślała, że to koniec

Globisz może mówić o szczęściu w nieszczęściu. Po tym jak zachorował, w walkę o jego zdrowie zaangażowały się setki ludzi. Anna Dymna (69 l.) zorganizowała koncert, z którego dochód został przekazany na jego leczenie. Także czytelnicy „Super Expressu” okazali wielkie serca. Nikt jednak nie wiedział, z jakim dramatem na co dzień mierzy się rodzina Globisza.

– Na OION – Oddziale Intensywnej Opieki Neurologicznej, swego rodzaju poczekalni między życiem a śmiercią, Krzysztof spędził dwa miesiące. Dwa dni po udarze przeszedł kraniotomię, czyli operacyjne otwarcie czaszki. W wielu przypadkach jest ona niezbędna, bo po udarze mózg często puchnie i „trzeba mu zrobić miejsce”, usuwając część czaszki. Krzysztof otwartą czaszkę miał aż 11 miesięcy. Bardzo długo był w stanie krytycznym, lekarze nie dawali mu wielkich szans na normalne życie – wspomina żona gwiazdora w najnowszym wywiadzie. „Nigdy nie będzie nawet siedział” – powtarzali jej lekarze. Zrozpaczona powiedziała, że jeśli jeszcze raz usłyszy coś takiego, to wsadzi Krzysztofa do samochodu i rozpędzi się na autostradzie, bo „po co to wszystko”. Pocieszeniem były dla niej salowe, które widziały postępy u jej męża. On sam mówi dziś, że był moment, kiedy czuł, że albo za chwilę umrze, albo jednak zostanie. Na szczęście rehabilitacja zaczęła przynosić efekty. Krzysztof wrócił nie tylko na scenę, lecz także na uczelnię, gdzie uczy studentów.

„Każdego ranka mierzy się z samym sobą. Cały czas jest wspaniałym profesorem, który podczas jednych zajęć potrafi nas nauczyć więcej niż inni w cały semestr” – wspominał Maciej Musiał (25 l.).
Globisz został także gwiazdą serialu „Leśniczówka”. I choć nadal ma problemy z poruszaniem się i mową, cieszy się życiem. Wkrótce także zobaczymy film inspirowany jego historią.

6 zdjęć