Wodecki niedawno skończył 65 lat i jest w świetnej formie. W ostatnich miesiącach koncertuje bezustannie i jest aktywny jak nigdy wcześniej. Mimo to do serwisów plotkarskich co rusz docierają "informacje" o ciężkim stanie jego zdrowia. Muzyk stanowczo temu zaprzecza! - Piszą, że anemia, że choroba serca, a mnie nic nie jest! Jestem zdrowy jak koń! - mówi "Super Expressowi" pan Zbigniew. - Badali mnie, rzeczywiście za mało jadłem, za mało spałem, ale już wszystko wróciło do normy. Można to zobaczyć na koncertach, których mam bardzo dużo. Jakby mi coś było, to nie mógłbym grać na trąbce, bo to wymagający instrument - dodaje zdenerwowany Wodecki. Artysta podejrzewa, że plotki o jego złej formie może rozsiewać konkurencja. - Pisanie, że jestem umierający, to przesada. Obawiam się, że ktoś chce mi narobić koło pióra... Bo jak umierający, to przecież nie może grać. Może to konkurencja? - zastanawia się Wodecki.
Zobacz też: Prokop karci Kuźniara: schowaj swoje ego do kieszeni
Na szczęście nawet w takiej sytuacji muzyk nie traci poczucia humoru. - Ja się boję, czy to nie Stevie Wonder mi tak szkodzi - Wodecki zaczyna żartować. - Może chce mnie wyeliminować z rynku. Podejrzewam, że to jego krecia robota. Ma tyle lat co ja i lansuje swoją pierwszą płytę sprzed 40 lat. Dokładnie tak jak ja - śmieje się gwiazdor.