Głównym celem wizyty w hipermarkecie było kupno wiosennych ubrań. Ale nie jakichś pierwszych lepszych. Ciężko poparzony dziennikarz potrzebuje bowiem rzeczy, które będą go chronić przed słońcem. Każdy kontakt jego ciała z promieniami słonecznymi sprawia mu olbrzymi ból.
- Szukałem palta. Niestety, niczego dla siebie nie kupiłem. Zresztą wiele nie potrzebuję, bo na stałe noszę specjalny leczniczy garnitur z silikonu - mówi nam Krzysztof Ziemiec. Również jego dłonie są ukryte w specjalnych rękawiczkach.
Przeczytaj koniecznie: Paskudna historia Krzysztofa Ziemca
Chociaż Krzysztof Ziemiec zakupów do najbardziej udanych nie zaliczy, to jego żona Danuta skorzystała z okazji i nabyła parę drobiazgów do domu i dla siebie.
- Jestem nietypowym mężczyzną. Lubię chodzić na zakupy z żoną. Doradzać jej i zwyczajnie pomóc - śmieje się Ziemiec. - Poza tym mam dość dobry zmysł orientacyjny. Kiedy inni gubią się w hipermarkecie, ja świetnie odnajduję potrzebny nam sklep - dodaje z dumą.
Jako że to jego pierwsza od 9 miesięcy wizyta w tak dużym sklepie, Krzysztof Ziemiec nie spędził na zakupach wielu godzin, jak to niegdyś bywało.
- Przyznam, że takie wyjścia jeszcze mnie męczą. Nie potrafię długo stać... - przyznał dziennikarz.
I nie ma się czemu dziwić. W lipcu 2008 r. w mieszkaniu dziennikarza rozegrała się potworna tragedia. Ratując swe dzieci - córki Manię (8 l.), Olę (6 l.) i synka Frania (4 l.) przed ogniem - stanął w płomieniach. Swój bohaterski czyn przypłacił oparzeniami II stopnia klatki piersiowej, brzucha, nóg i rąk. Jest w trakcie rehabilitacji. Formalnie ciągle jest zatrudniony w TV Puls, jednak - jak twierdzi - do pracy szybko nie będzie mógł wrócić.