Jacek Borkowski na początku roku pożegnał ukochaną żonę. Magdalena Gotowiecka zmarła w miesiąc po zdiagnozowaniu białaczki. Aktor dzielnie radzi sobie z odejściem partnerki. W wywiadach podkreśla, że musi być silny dla swoich dzieci - Jacka i Magdy. Niestety dodatkowych trosk w życiu aktora przysporzyła ostatnio rodzina zmarłej. W rozmowie z "Super Expressem" aktor wyznał, że szwagierka przywłaszczyła sobie kilka rzeczy po jego żonie. Kobieta zrobiła to bez jego wiedzy. Po tym incydencie szwagierka i teściowa Borkowskiego wniosły do sądu proces w sprawie zabezpieczenia widzeń z dziećmi. Aktor przeżył szok, gdy do jego drzwi zapukała kuratorka. Załamany stwierdził, że rodzina zmarłej żony chce odebrać mu dzieci.
Teraz głos w sprawie zajęła siostra Magdaleny Gotowieckiej. Kobieta przesłała oświadczenie tygodnikowi "Twoje Imperium". Pisze w nim m.in., że jest jej bardzo przykro, iż aktor publicznie oskarżył ją i jej matkę o coś, co "nie jest prawdą i jedynie wynikało z nieporozumienia czy niedomówień". Adriana Gotowiecka starała się również wyjaśnić kwestię przywłaszczenia rzeczy po zmarłej. Kobieta wartościowe przedmioty wzięła z domu aktora na prośbę umierającej siostry, a później wielokrotnie oferowała, że zwróci je Jackowi, nawet w obecności notariusza.
Wreszcie 22 marca 2016 r. przyjechała do domu szwagra, by oddać mu te przedmioty. "Odmówił ich przyjęcia" - pisze Gotowiecka w oświadczeniu. "Na moją prośbę o widzenie z dziećmi, stwierdził: na to są sądy, złóż pozew! Więc zrobiłam tak, jak sobie życzył. Złożyłyśmy z moją mamą wniosek o uregulowanie kontaktów z dziećmi. Głównie chodzi mi o możliwość porozumiewania się z nimi telefonicznie i przez internet. Jacek jest bardzo dobrym ojcem, jednym z najlepszych i nikt nie chce odbierać mu dzieci" - słowa szwagierki Borkowskiego przytacza "Twoje Imperium".
ZOBACZ: Izabela Trojanowska: Nie zabierajcie Jackowi Borkowskiemu dzieci!