"Wznoszę toast wodą. Minął rok. Przepraszam za dawne błędy. Uczcie mnie, nie oceniajcie. Dzięki za prawdziwych przyjaciół. Dziękuję też za tych, którzy zniknęli wraz z procentami oraz brakiem "sławy" i pytań >kto płaci<(...)" - czytamy na Instagramie Szyca. Te słowa brzmią przekonująco, ale to nie pierwszy raz, kiedy aktor deklaruje koniec z alkoholem. - (Moi kumple) myśleli pewnie, że się ze mną na trzeźwo nie da pogadać. Ale okazało się, że dają jakoś radę" - mówił jesienią 2007 r.
Jednak były to puste słowa, bowiem niespełna rok później gwiazdor stracił prawo jazdy za picie. Po tym incydencie starał się ratować swój wizerunek wraz z osobistą trenerką. I gdy wszyscy uwierzyli, że aktor na dobre przestał pić, jedna z gazet w 2011 r. poinformowała, że nie zagra on w filmie Lecha Wałęsy, gdyż za aktorem ciągnie się opinia niestroniącego od alkoholu. Pojawiały się także plotki, że aktor był pod wpływem alkoholu na planie "Lekarzy".
- Zrobiłem rachunek sumienia. Zobaczyłem, jakie rzeczy mi się popsuły, co potraciłem. Co mogłem zyskać, a czego w ogóle nie zauważyłem. Doszedłem do wniosku, że rachunek wychodzi absolutnie na minus - podsumował rok temu w wywiadzie dla "Vivy!". Oby Szyc tym razem dotrzymał danego sobie słowa.
Zobacz: Borys Szyc wrócił do Justyny