Wydawnictwo zatytułowane "Feelin' Good" to spełnienie marzeń gwiazdora, który śpiewa pomimo wszelkich braków i słabości, z których zdaje sobie sprawę.
- Marzyły mi się koncerty, tysiące ludzi pod sceną, najlepsi muzycy grający ze mną. Chciałem nazwać się Bono, ale jakiś Irlandczyk ukradł mi tę ksywę i śpiewa do dzisiaj, podobno nieźle. Nie uważam siebie za wybitnego wokalistę, jestem świadomy swoich braków. Kiedyś obiecałem sobie nie robić tego, w czym nie jestem dobry, ale... ta pokusa była silniejsza - przyznaje Szyc reklamując wydawnictwo.
W drodze do spełnienia marzeń warto czasem złamać postanowienia. Nowym Bono (49 l.) polski gwiazdor raczej nie zostanie, ale skoro śpiewanie sprawia mu wielką radość, a innym nie przeszkadza, to wypada mu tylko pogratulować!