Wybitna aktorka od dłuższego czasu nie pojawia się już w produkcjach kinowych i telewizyjnych. Wybrała teatr, nie chcąc rozdrabniać swojej kariery na drobne. Nie odczuwa jednak wcale upływającego czasu, śmiejąc się z tego:
- Bywało, że godzinami stałam przed lustrem i biadoliłam, że wszystko ze mną nie tak. No i bez tapety na twarzy nie wychodziłam z domu. Na szczęście ten okres mam już za sobą. Może i przybyło parę zmarszczek, ale na szczęście Bóg dał i gorszy wzrok - zdradziła w "Rewii".
Aktorka jest dumna z tego, że jej całe ciało jest naturalne. Zapytana o stosunek do chirurgii plastycznej, Szykulska popisała się anegdotką:
- Spędzając zimowy urlop u mojej siostry w Austrii, wybrałam się z nią na narty. I ona w pewnym momencie mówi: jak dobrze, Ewka, że wszystko mamy własne, bo na tej wysokości silikon zaczyna trzeszczeć, a nawet pękać. A ona wie, co mówi, bo jest konserwatorem sztuki...
Poczucia humoru Szykulskiej może pozazdrościć niejedna nastolatka.